Bilety lotnicze nie drożeją, to efekt dużej konkurencji

Mimo wzrostu cen ropy bilety nie drożeją. To efekt zaostrzającej się konkurencji na loty z Polski. LOT i tanie linie otwierają właśnie nowe połączenia.

Aktualizacja: 07.02.2017 05:36 Publikacja: 06.02.2017 19:08

Foto: 123RF

Na północ, południe, wschód i zachód. Wracają stare połączenia zawieszone na sezon zimowy. Pojawiają się też nowe kierunki. Niektóre z nich to potencjalne hity.

Tak może być w przypadku połączeń LOT, które już zostały ogłoszone – do Teheranu, Astany, Los Angeles i na drugie lotnisko w Nowym Jorku – do Newark. Wiadomo, że narodowy przewoźnik planuje dalszy rozwój w Azji i tu najczęściej wymieniane są dwa kierunki – Chengdu na południu Chin oraz Singapur, gdzie polscy pasażerowie mogliby się przesiadać na loty do Australii. Zwiększy się liczba lotów do Izraela, a i tak na rejsach z polskich miast do stolicy tego kraju Tel Awiwu samoloty latają wypełnione.

Po rezerwacjach widać także, że zainteresowaniem pasażerów zarówno z Polski, jak i z Izraela cieszy się planowana trasa do Los Angleles. – Zresztą ten kierunek sprzedaje się doskonale – mówi Adrian Kubicki, rzecznik LOT. Tel Awiw pojawił się także w ofertach Ryanaira i Wizz Aira z innych polskich miast.

Prawdziwy festiwal ofert nowych kierunków miał w końcu ubiegłego tygodnia irlandzki Ryanair, który tylko z Krakowa ogłosił na lato 2017 aż 14 nowych tras. Najciekawsze to z pewnością kierunki południowe – loty do Sewilli i Marrakeszu, Neapolu i Marsylii.

Ceny mogą spaść

Wiadomo również, że w tym roku polecimy jeszcze relatywnie tanio. Po cenach biletów wcale nie widać, że ropa naftowa kosztuje obecnie prawie dwukrotnie więcej niż rok temu. Dyrektor generalny Międzynarodowego Stowarzyszenia Przewoźników Powietrznych Alexandre de Juniac uważa, że może to być już ostatni tak przyjazny rok dla pasażerów. Największymi zagrożeniami pozostaną zaś ataki terrorystyczne i strajki kontrolerów oraz, niezmiennie, Brexit i słaby funt.

Prezes Ryanaira Michael O'Leary prognozuje, że ceny biletów w przypadku jego linii w tym roku spadną przynajmniej o 5 procent. Nie byłoby w tym nic zaskakującego, gdyby nie fakt, że w ostatnim kwartale 2016 spadły już o 17 procent. – Ale nie ma w tym nic złego, bo niższe ceny zachęcają do podróżowania ludzi, którzy dotychczas nawet nie myśleli o tym, żeby wsiąść do samolotu. Mimo to linia poinformowała, że właśnie z powodu niskich cen biletów nie wypracuje zysku zakładanego na ten rok, a za ostatni kwartał 2016 roku wyniesie on 95 mln euro, a nie zakładane 110 mln, ani nawet 103 mln, jak w tym samym okresie 2015 roku.

– Linie niskokosztowe są jednak w lepszej sytuacji niż przewoźnicy tradycyjni – uważa Dominik Sipiński, analityk rynku lotniczego. Jego zdaniem tani przewoźnicy mają większe zapasy gotówki i niższe koszty, mogą więc sobie pozwolić na dalsze obniżanie taryf. – Dlatego to one właśnie będą mogły rozwijać się szybciej – wyjaśnia Sipiński.

Walka na promocje

A ze strategii Ryanaira wynika, że gorączkowo zaczyna szukać pomysłów na rozwój biznesu. Na przykład we Włoszech powoli rezygnuje z wycinania Alitalii i chce podpisać z włoskim przewoźnikiem porozumienie o dowozie pasażerów do jego centrów przesiadkowych w Rzymie i Mediolanie. Zdaniem wiceprezesa Ryanaira ds. finansowych Neila Sorahana irlandzki przewoźnik najostrzej będzie konkurować o pasażerów we Włoszech, Portugalii i Hiszpanii, bo te rynki zyskały na popularności po atakach w Egipcie i Tunezji. Z miast północy – w Polsce.

– Na naszym rynku Ryanair będzie stawiał na trasy południowe, Wizz Air zaś na niszowe kierunki na wschodzie. Tym liniom będzie starał się dotrzymać kroku LOT, który dzięki nowym samolotom może utrzymać tempo wzrostu podobne jak w 2016 roku, czyli o ponad 20 procent. Inne linie pozostaną na polskim rynku daleko w tyle – uważa Sipiński.

Na naszym rynku na razie jednak zaskakują promocjami dubajskie linie Emirates. W ostatniej ofercie, ogłoszonej 6 lutego, „Przestań marzyć, zacznij zwiedzać" linia proponuje loty do Dubaju za 1600 złotych, do Bangkoku za niespełna 2,2 tys. złotych, a do Bombaju za 1900 złotych. A żeby dodatkowo zachęcić Polaków do korzystania ze swoich usług, Emirates przysyłają do Warszawy w najbliższy piątek, 10 lutego, swojego superjumbo Airbusa 380, największy na świecie samolot pasażerski. Skoro Emirates obniżyły ceny na polskim rynku, należy oczekiwać, że podobna oferta pojawi się ze strony katarskich linii Qatar Airways.

Z kolei w każdą środę warto zaglądać na stronę lot.com. Narodowy przewoźnik kusi biletami na podróże z bagażem po Europie, których cena zaczyna się od ok. 200 złotych w dwie strony.

Polskim rynkiem zainteresowali się nawet Islandczycy. Tamtejszy przewoźnik zaoferuje latem bilety do Nowego Jorku z przesiadką w Reykjaviku już od 100 euro.

Podyskutuj z nami na Facebooku www.fa­ce­bo­ok.com/eko­no­mia Czy bilety lotnicze mogą, Twoim zdaniem, jeszcze bardziej potanieć?

Opinia

Marek Sławatyniec, dyrektor generalny Aviareps na Polskę

Wszystko wskazuje, że w 2017 roku utrzyma się obserwowany od wielu lat wzrost polskiego rynku przewozów lotniczych. Przemawia za tym nie tylko wzrost wynagrodzeń, ale też rosnąca liczba nowych połączeń oraz większa częstotliwość rejsów na trasach już obsługiwanych przez przewoźników. Skorzystają na tym zarówno linie tradycyjne, jak i niskokosztowe. Jest miejsce na rynku dla obu tych modeli biznesowych. Analizując plany najważniejszych graczy, należy spodziewać się umocnienia pozycji Ryanaira jako największej linii niskokosztowej w Polsce. Z kolei LOT powinien zwiększyć udział w tradycyjnym segmencie za sprawą nowych połączeń, zwłaszcza dalekiego zasięgu, oraz zwiększeniu liczby rejsów na wielu istniejących trasach.

Dobre prognozy dla lotnisk

Lotnisko Chopina w Warszawie pozostanie klasą samą dla siebie. Szacuje się, że stołeczny port będzie się rozwijał w kolejnych latach w tempie około 10 procent rocznie. W tym roku liczba pasażerów powinna przekroczyć 14 milionów (12,8 mln w 2016 r. - red.). W roku 2020 może to już być nawet 17 milionów i wtedy, bez rozbudowy, z pewnością skończyłaby się jego przepustowość.

Drugim największym lotniskiem pozostaje na razie Kraków. Z danych zebranych przez Związek Regionalnych Portów Lotniczych wynika, że lotnisko, które w 2016 roku „otarło się" o 5 mln pasażerów, planuje odprawienie 5,5 miliona. Podobnie widzi swoje możliwości rozwoju Lotnisko im. Lecha Wałęsy w Gdańsku, gdzie w 2016 roku odprawiono 4 miliony ludzi, a w roku 2020 ma to być 5,6 miliona. Gdyby rzeczywiście tak się stało, doszłoby do sensacji i przegrupowania na drugim i trzecim miejscu w rankingu polskich portów lotniczych – Gdańsk wyprzedziłby Kraków.

Dobre perspektywy mają także Katowice, gdzie za trzy lata prognozuje się ruch na poziomie 4,3 miliona. W tym czasie 3,1 miliona pasażerów odprawi Wrocław, a poznańska Ławica 2,3 miliona. Na kolejnym miejscu znajdzie się z pewnością Modlin, ale wiele zależy od tego, jaka strategia zostanie wybrana dla tego lotniska.

Na północ, południe, wschód i zachód. Wracają stare połączenia zawieszone na sezon zimowy. Pojawiają się też nowe kierunki. Niektóre z nich to potencjalne hity.

Tak może być w przypadku połączeń LOT, które już zostały ogłoszone – do Teheranu, Astany, Los Angeles i na drugie lotnisko w Nowym Jorku – do Newark. Wiadomo, że narodowy przewoźnik planuje dalszy rozwój w Azji i tu najczęściej wymieniane są dwa kierunki – Chengdu na południu Chin oraz Singapur, gdzie polscy pasażerowie mogliby się przesiadać na loty do Australii. Zwiększy się liczba lotów do Izraela, a i tak na rejsach z polskich miast do stolicy tego kraju Tel Awiwu samoloty latają wypełnione.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Transport
Chiny potajemnie remontują rosyjski statek przewożący broń z Korei Północnej
Transport
Cywilna produkcja ciągnie Boeinga w dół
Transport
PKP Cargo ma nowy tymczasowy zarząd
Transport
Prezes PKP Cargo stracił stanowisko. Jest decyzja rady nadzorczej
Transport
Airbus Aerofłotu zablokował lotnisko w Tajlandii. Rosji brakuje części do samolotów