Nie inaczej jest w najnowszym, letnim numerze: mimo że wydano go już po wyborach prezydenckich, określając je mianem „pierwszej odsłony przełomu politycznego", na łamach pisma trwa diagnozowanie słabości i płycizn polskiego życia publicznego.

Jan Owczarek ocenia żenująco niski poziom matur z języka polskiego, Tomasz Tisończyk rozprawia o zapaści humanistyki jako takiej. Czworo publicystów i liderów stowarzyszeń młodzieżowych (w tym ruchu Studenci dla Rzeczpospolitej) spiera się o esej Damiana Tomzika „Czterej jeźdźcy Apokalipsy" i rozważa zadania stojące przed pokoleniem 30-latków, odkrywających rzeczywistość „państwa z dykty". Recenzenci omawiają niewesołe dzieło i los autora epopei „Nadberezyńcy" Floriana Czarnyszewicza, a nad zapaścią cywilizacyjną, jaką był PRL, ubolewa pisarz Wacław Holewiński.

Ciągle jednak najlepiej czyta się teksty powstałe z udziałem wieloletniego redaktora naczelnego „Arcanów" prof. Andrzeja Nowaka. W debacie redakcyjnej zorganizowanej w 95. rocznicę zwycięstwa z roku 1920 z żelazną precyzją historyk opisuje przyczyny osamotnienia Polski w przededniu Bitwy Warszawskiej. Tak wiele sprzysięgło się wówczas przeciwko Polsce! „Darwinowski" wariant liberalizmu, sprowadzający się do przekonania, że wolność to zwycięstwo silniejszego, ignorancja, „przyzwyczajenie do tego, że Polski nie ma", wreszcie – przewaga sympatii lewicowych wśród elit i mediów ówczesnego Paryża i Londynu. W takich okolicznościach dokonywał się ów „pierwszy appeasement", zdrada Zachodu. Rozmowa nie traktuje jednak o wojnie i bitwie, najważniejszej może w polskich dziejach. „To stały dylemat – mówi Nowak. – Czy mamy, jako Polska, przybierać barwy ochronne (...) czy też z dumą podnosić swoją odmienność? Ale jak wtedy wytłumaczyć ją na Zachodzie, żeby była atrakcyjna, żeby nie stawała się łatwo narzędziem dla tych, którzy chcą nas zniewolić albo podporządkować? (...) Uczmy się na błędach z tamtej epoki, do których należał brak pozytywnej polskiej propagandy, jej nieobecność".

To wyzwania nie z roku 1920, lecz 2015. Nowak stawia je nam przed oczami, przypomina o wadze kształtowania wizerunku kraju, o polityce historycznej, zarazem – w duchu „Arcanów" – uwalniając nas od złudzeń na temat sojuszników: słychać w jego słowach Herbertowską frazę o „krzepiącej wiedzy, że jesteśmy – sami".