Jako Agnieszka z „Człowieka z marmuru" stała się symbolem pokolenia, które nie chciało żyć w podwójnej moralności, tęskniło za prawdą. W roli córki kolejarza, próbującej zrealizować film o przodowniku pracy z lat 50., odkrywała dla siebie i dla widzów oszustwo komunizmu. W dżinsowej kurtce, rozedrgana, z papierosem w ręku, rozsadzała ekran swoją energią.
Nikt wtedy tak nie grał. Andrzej Wajda jednak zaryzykował. Genialny reżyser, który zawsze powtarza, że dobra obsada filmu to 90 procent sukcesu, dał się porwać debiutance. Z dumą napisał potem w czołówce swego filmu: „Krystyna Janda – pierwszy raz na ekranie".
Po premierze posypały się na nią gromy. Że przeszarżowana, nieznośna. Ale ona po prostu wyprzedziła czas. Wyczuła nastrój młodej generacji lat 70. Stała się dla niej tym, czym dla poprzedniego pokolenia był Zbigniew Cybulski. On jako polski inteligent, AK-owiec Maciek Chełmicki, umierał na śmietniku historii, ona jako Agnieszka miała siłę i bunt, który cztery lata później, w 1980 roku, wybuchł strajkami w gdańskiej stoczni.
„Pani zyskuje przy bliższym poznaniu" to wywiad rzeka. Katarzyna Montgomery rozmawia z aktorką o wszystkim – o dzieciństwie, aktorstwie, o filmach, teatrze, śpiewaniu. O stanie wojennym, polityce zaglądającej na plan i za kulisy. O przyjaciołach, o idącym razem przez lata babskim klanie: Magda Umer, Zuzanna Łapicka, Agnieszka Osiecka, Krystyna Janda, o mężczyznach, miłościach, o chorobie i umieraniu męża aktorki Edwarda Kłosińskiego – wybitnego operatora i wspaniałego człowieka.
Osobne rozdziały poświęcone są spektaklom „Biała bluzka" i „Danuta W.", ale też gosposi Honoracie, zwierzakom czy paleniu papierosów. Janda potrafi rozmawiać z dziennikarzami. Nie udaje, nie gra. Jeśli ceni rozmówcę, mówi dużo, a jednocześnie nie przekracza pewnej granicy. Pozwala sobie na absolutną szczerość, ale nie na ekshibicjonizm.