Pierwsze wrażenie bywa kluczowe. Także w literaturze, a już szczególnie w debiutach. Dlatego nie dziwi, że Jarek Westermark na otwierające debiutancki zbiór opowiadanie wybrał „Nędzną garść piór" – rzecz zabawną, oryginalną i lekką. To klasyczny czarny kryminał, ale z jedną nietypową różnicą.
Akcja nie rozgrywa się wśród ludzi, to ptaki prowadzą śledztwo, knują intrygi i podstępnie mordują. Kryminał toczy się w mieście, dlatego też bohaterowie to głównie miejskie ptaszyska: detektyw Krakacz (zapewne wrona), podstępna kawka Prezes, kos Centek, kóry zerwał z brudną robotą i chce zacząć uczciwe życie, oraz podstępne sikorki z Gangu Bogatek.
Wszystko jest tu dokładnie przemyślane. Zabawa z konwencją, ptasi kostium, a nawet ornitologiczny język skojarzeń i metafor. Przykładowo z ust jednego ptaka pada groźba „Dziobiesz nie swoje ziarno, Krakacz". Gdzie indziej narrator mówi: „Wrzasnąłem jak szalona sójka" albo „Prezes deptał mi po szponach". Westermark stosuje pozornie proste zabiegi i ogranicza się zaledwie do kilkunastostronicowego opowiadania, a ileż w tym pomysłowości i błyskotliwej lekkości.
A to zaledwie początek, bo w zbiorze Westermarka znajdziemy kilka równie udanych nowel co początkowa. Chociażby druga o tytule „Weselny wuj", opowiadająca o tym, jak młody człowiek zamienia się w tytułowego wujaszka, który pojawia się na każdej rodzinnej imprezie, gdzie polewa wódkę i zaczepia młode dziewczyny. Z kolei „Dobra wiara" opowiada o pijaku, który trafił do piekła i szuka kruczków prawnych, żeby podważyć podpisany na rauszu cyrograf. 31-letni autor wie, o czym pisze, bo skończył studia prawnicze. Choć jego przygoda z prawem skończyła się na dyplomie.
Opowiadania Westermarka można podzielić na dwa rodzaje. Pierwszy to narracje wykraczające poza człowieka i jego zmysły. Zalicza się do niego wspomniana „Nędzna garść piór", a także „Trzciny" oraz „Przysługa" próbujące opisać świat z perspektywy nieludzi. Oglądamy rzeczywistość z perspektywy zwierząt, roślin i duchów. Druga grupa to obrazki rodzajowe, w których młody autor stara się uchwycić absurdy codzienności.