Ryszard Ćwirlej otrzymał Wielki Kaliber

Nagrodzony prestiżowym Wielkim Kalibrem Ryszard Ćwirlej stworzył autorską powieść neomilicyjną.

Aktualizacja: 25.06.2018 18:56 Publikacja: 25.06.2018 18:32

Ryszard Ćwirlej, z wykształcenia socjolog, z zawodu dziennikarz, pisze dwie książki rocznie.

Ryszard Ćwirlej, z wykształcenia socjolog, z zawodu dziennikarz, pisze dwie książki rocznie.

Foto: materiały prasowe

Patent Ryszarda Ćwirleja na jego poznańskie kryminały wydaje się prosty, choć nikt wcześniej na to nie wpadł. Wyobraźmy sobie współczesny remake „07 zgłoś się", w którym zachowano by to, co najlepsze w tym serialu: poczucie humoru, barwne postaci, sprawnie nakreślone intrygi i obyczajowe obserwacje. A jednocześnie taki, w którym propaganda i komunistyczna cenzura zostałaby zastąpiona obrazem nieupudrowanej rzeczywistości PRL. Takie właśnie są książki Ryszarda Ćwirleja o latach 80.

Bez upiększenia

Pierwszy kryminał Ryszarda Ćwirleja z gatunku, który zyskał miano neomilicyjnego, miał premierę w 2007 r. i nosił tytuł „Upiory spacerują nad Wartą". Akcja powieści rozgrywała się w 1985 r. w Poznaniu i po raz pierwszy pojawiały się postaci milicjantów: chamowaty i wiecznie napity chorąży Teofil Olkiewicz, podporucznik Mirosław Bodziak, którego czasami trudno odróżnić od ściganych przez niego przestępców.

Mundurową hałastrą zarządza zmęczony życiem porucznik Alfred Marcinkowski, a w kolejnych częściach dołącza także żółtodziób Mariusz Blaszkowski, który dopiero co skończył szkołę w Szczytnie.

Nieprzypadkowo okładki pierwszych powieści Ćwirleja były stylizowane na PRL-owski komiks „Kapitan Żbik". – Całe moje pokolenie na nim się wychowało – mówi „Rzeczpospolitej" Ryszard Ćwirlej. – Do dziś mam niektóre egzemplarze. Oczywiście czytam je inaczej niż kiedyś, mając świadomość propagandowego wymiaru. Dlatego sam staram się nie ocieplać nadmiernie wizerunku moich milicjantów.

Czytaj więcej

W swoich powieściach nieustannie bawi się konwencją i stereotypami. Utwierdza je, by za moment wywrócić zwyczajowy obraz Milicji Obywatelskiej. Nie upiększa przesadnie realiów życia mundurowego, ale też go nie zohydza, jak to zrobił Wojciech Smarzowski w filmie „Dom zły". – MO to była specyficzna instytucja, często trafiali tam ludzie, którzy nie mieli szansy zrobić kariery gdzie indziej. Milicja dawała im możliwość społecznego awansu. Staram się opisywać milicjantów takimi, jacy oni byli. A zdarzali się wśród nich zarówno ludzie dobrze wykształceni, jak i ewidentni debile – opowiada Ćwirlej. – Poznałem zresztą byłych milicjantów, doradzają mi w sprawach technicznych.

– Gdy zapytałem na naszej „milicyjnej" grupie facebookowej, ile mogła wynosić nagroda dla milicjanta w 1986 r., jeszcze tego samego dnia dostałem zdjęcie oryginalnego wydruku, na którym widniała suma oraz zasługi, za które przyznano premię – przyznaje pisarz i dodaje ze śmiechem, że żaden milicjant nigdy mu nie zarzucił, że jego postacie piją za dużo wódki.

Talent przez przypadek

Z początku chciał napisać współczesny kryminał. – Wymyśliłem pierwszą scenę, w której wędkarze wyciągają zwłoki kobiety z Warty i na miejsce przyjeżdża poznańscy policjanci – wspomina. – Zacząłem się zastanawiać, dokąd powinni pójść, żeby obgadać po służbie kwestie dotyczące śledztwa. Do jakiej knajpy? Wtedy zdałem sobie sprawę, że nie znam współczesnego Poznania i jego knajp. Znałem je w latach 80., gdy jako student przemierzałem miasto w poszukiwaniu rozrywek z koleżankami i kolegami. Wtedy przyszła refleksja, że w zasadzie mogę pisać o Poznaniu sprzed lat.

Z wykształcenia jest socjologiem, a po drodze otarł się też o studia malarskie. Przez wiele lat pracował jako dziennikarz, a dziś uczy tego fachu młode pokolenie na Uniwersytecie Adama Mickiewicza.

W 2006 r. napisał debiutancką powieść „Upiory spacerują nad Wartą". Gdy w następnym roku pokazał ją wydawcy, ten od razu zapytał go, czy ma coś jeszcze. Tak się składało, że Ryszard Ćwirlej pracował już nad kolejną książką i w jednym roku wydał aż dwie powieści (druga to „Trzynasty dzień tygodnia"). Dziś jego dorobek pisarski wygląda imponująco. Trzy retrokryminały z akcją osadzoną w międzywojniu. Jeden kryminał współczesny.

Najważniejszy element jego bibliografii stanowi jednak neomilicyjna seria, z której właśnie ukazał się dziesiąty tom „Masz to jak w banku". Majowa premiera zbiegła się w czasie z nagrodą Wielkiego Kalibru – najbardziej prestiżowym wyróżnieniem dla autora prozy kryminalnej i sensacyjnej. Jury doceniło ubiegłoroczną powieść Ćwirleja „Tylko umarli wiedzą", której akcja rozgrywa się w latach 30. Tak samo zawyrokowali czytelnicy, którzy wręczają równolegle nagrodę publiczności.

Mimo wyróżnień i obfitego dorobku 53-letni autor w rozmowie z „Rz" często powołuje się na przypadek lub mówi o „zwyczajnym zbiegu okoliczności". Pytany co dalej, odpowiada, że zamierza kontynuować swoje serie na trzech polach: przedwojennym, PRL-owskim i współczesnym. Zresztą trzy cykle jednoczy miejsce akcji (Poznań), a niektóre postaci łączą więzy krwi, np. bohaterem serii przedwojennej jest ojciec milicjanta Teofila Olkiewicza.

Średnio Ryszard Ćwirlej pisze dwie książki rocznie i nie widzi możliwości, by tworzyć więcej. A już z pewnością nie na takim poziomie, jak to zwykł robić dotychczas. We współczesnych kryminałach drażni go niedbalstwo i słaba dokumentacja.

– Nie wolno traktować czytelników jak idiotów – przestrzega. – Jeśli mój bohater w 1924 r. idzie do knajpy w centrum Poznania, to nie może iść do tej, której nie było. A gdy mam już pewność, że ta knajpa stała w danym miejscu, upewniam się, co było w menu. Kiedy mój bohater zamawia sznycel cielęcy z jajkiem, czytelnik może mieć pewność, że taki zestaw serwowano tam naprawdę. ©?

Patent Ryszarda Ćwirleja na jego poznańskie kryminały wydaje się prosty, choć nikt wcześniej na to nie wpadł. Wyobraźmy sobie współczesny remake „07 zgłoś się", w którym zachowano by to, co najlepsze w tym serialu: poczucie humoru, barwne postaci, sprawnie nakreślone intrygi i obyczajowe obserwacje. A jednocześnie taki, w którym propaganda i komunistyczna cenzura zostałaby zastąpiona obrazem nieupudrowanej rzeczywistości PRL. Takie właśnie są książki Ryszarda Ćwirleja o latach 80.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Literatura
Ernest Bryll: zapomniany romantyk i Polak stojący w kolejce
Literatura
Nie żyje Ernest Bryll
Literatura
Premiera książki „Emilian Kamiński. Reżyser marzeń”
Literatura
Nagroda im. Zbigniewa Herberta dla chińskiego poety Yang Liana
Literatura
Nominacja do Bookera dla Urszuli Honek