Nie gorsi od ludzi
„Duchowe życie zwierząt" to kolejny przyrodniczy hit Wohllebena, który zdobył popularność za sprawą „Sekretnego życia drzew" w 2015 r. Niestety, jego nowa książka tylko udaje pogłębione studium etyczno-zoologiczne, a bardziej stanowi zbiór ciekawostek przyrodniczych. Rozważania na temat istnienia zwierzęcej duszy – kontrowersyjne z punktu widzenia katechizmu Kościoła katolickiego zostały w książce Wohllebena ujęte w postaci uproszczonych analogii. Autor zrównuje wszystko ze wszystkim. Instynkty z uczuciami, odruchy serca z odruchami ciała. Naturę z kulturą. Problem „Duchowego życia zwierząt" nie leży w jej tezach. To nie pierwsza książka, która odrzuca uprzywilejowany status człowieka i kwestionuje nasze prawo do podporządkowywania sobie zwierząt. Problem w tym, że Wohlleben swój wywód przeprowadza w ignorancki sposób. O trudnych i nieoczywistych kwestiach mówi językiem ulotki reklamowej. Natomiast, jeśli przymkniemy oko na niefrasobliwy wstęp autora, to „Duchowe życie zwierząt" okaże się całkiem przyjemnym i lekkostrawnym zbiorem ciekawostek o zachowaniach zwierząt.
Dużo ostrożniej swoje przemyślenia przedstawia Noah Strycker, autor „Rzeczy o ptakach". 32-letni amerykański ornitolog amator również unika patrzenia na zwierzęta jak na istoty gorsze od człowieka. Strycker pyta, czego możemy się nauczyć poprzez obserwację zwierząt, a w jego konkretnym przypadku przez podglądanie ptaków? Odpowiedzi są niejednokrotnie zaskakujące.
W innym kierunku poszedł polski autor Robert Pucek, tłumacz, żyjący na leśnym odludziu. Napisał właśnie zbiór esejów „Siedemnaście zwierząt". To jego druga animalistyczna książka po „Pająkach pana Roberta" – nominowana do licznych literackich nagród za 2014 rok. „Siedemnaście zwierząt" stanowi tomik miniatur prozatorskich, w którym codzienne zapiski mieszają się z literackimi odniesieniami. Podobnie jak w „Dwunastu srokach za ogon" Łubieńskiego zwierzęta u Pucka są często tylko pretekstem do dalszych rozważań.
Wśród premier, w których autorzy dają upust swym fascynacjom światem zwierząt i przyrody, znajdziemy też książki, które wynoszą nas w najwyższe rejony literatury. To literatura, w której zwierzęta są tylko jednym z istotnych punktów opowieści, ale dzieła kreślą dużo bardziej epicki rysunek. Choćby „Galapagos. Historia naturalna" autorstwa publicysty przyrodniczego Henry'ego Nichollsa. W fascynujący sposób opowiada o wyspach, które zainspirowały młodego Karola Darwina do jego późniejszych odkryć. Trudno oderwać się od opowieści o gigantycznych żółwiach morskich, rzadkich gatunkach ptaków i legwanów. A także o historii stworzenia najsłynniejszego Parku Narodowego na świecie. Przy całym swym popularnonaukowym charakterze książka Nichollsa stanowi także opowieść o relacji człowieka ze światem przyrody. O ludzkim podziwie i jednoczesnej pogardzie wobec natury. O krótkowzroczności, ale też o momentach, w których człowiek decyduje się zrzec własnej siły i niszczycielskiej władzy.
Talent i wrażliwość
Na jeszcze wyższy poziom wzniósł się norweski pisarz Morten A. Strřksnes, który swoją „Księgą morza" ociera się o wielką prozę. To literatura faktu, a zarazem książka, która doskonale sprawdza się jako powieść. Opowiada historię dwóch przyjaciół Hugona i Mortena (czyli samego autora), którzy próbują zrealizować swe dawne marzenie. Chcą złowić niebezpiecznego i rzadkiego rekina polarnego. Ich przygotowania do wyprawy, kolejne próby łowieckie i godziny morskiej samotności są przeplatane opowieścią o miejscu ich polowania Lofotach, archipelagu wysp u wybrzeży Norwegii. Opisy podmorskiej fauny i flory, które tworzy Strřksnes robią niesamowite wrażenie. Literacki język świetnie łagodzi ostrość przyrodniczych realiów, których nie oszczędza autor.
W książce Norwega odnajdziemy literackie tradycje spod znaku Melville'a i Hemingwaya. A jednocześnie nie brakuje tu wrażliwości na problemy, jakie człowiek przysparza naturze każdego dnia.