Podrabiane metropolie

W nowej książce Pauliny Wilk zmęczony Zachód odbija się w wizerunkach miast, które za nim gonią.

Aktualizacja: 07.11.2017 16:45 Publikacja: 07.11.2017 16:37

?Paulina Wilk pisze z wrażliwością na detale i uważnie, bardzo zmysłowo portretuje rzeczywistość

?Paulina Wilk pisze z wrażliwością na detale i uważnie, bardzo zmysłowo portretuje rzeczywistość

Foto: Albert Zawada/WL

„O miastach przyszłości” – taki podtytuł nosi nowa książka znanej dziennikarki, pisarki i podróżniczki. Przez lata związanej z „Rzeczpospolitą”, obecnie z kwartalnikiem „Przekrój” i co roku współorganizującej Big Book Festival w Warszawie.

Na okładce „Pojutrze” widzimy panoramę wieżowców w Szanghaju, a na pierwszym planie mieszkańców chińskiego miasta, którzy niczym cyborgi w identycznych strojach prężą się w trakcie plenerowego treningu tai-chi. Także dalsze tropy w postaci cytatów z mistrzów prozy fantastycznonaukowej (Ursula K. Le Guin, Stanisław Lem) sugerują, że dostaniemy opowieść o spełniającej się na naszych oczach wizji przyszłości. O nowoczesnych metropoliach, które dorastają wizjonerskim pomysłom z kina s.f. I faktycznie pierwsze rozdziały poświęcone Dubajowi i Seulowi nadal nas zwodzą, że czytamy pean na cześć technologicznej modernizacji. Z każdą stroną coraz bardziej widać, że to tylko jedna strona medalu, a Paulina Wilk zamiast kibicować zwycięstwu globalnej technokracji, odsłania jej rozbebeszone zaplecze.

Po rozdziałach poświęconych Dubajowi – ośrodkowi przypominającemu jedno wielkie centrum handlowe, i Seulowi – doskonale uniformizującemu mieszkańców, dostajemy opowieści o miastach dużo bardziej pokracznych i zaburzonych. O chaotycznie rozrastającej się Kampali, stolicy Ugandy. O Masdarze postawionym na piaskach Zjednoczonych Emiratów Arabskich, który okazał się drogą urbanistyczną zabawką w rękach szejków i międzynarodowych korporacji. Co ciekawe, piasek do stawiania wieżowców trzeba było importować z Australii, bo ten z Półwyspu Arabskiego nie nadaje się do produkcji cementu. Jest też w „Pojutrze” portowy Singapur, gdzie troska o porządek i bezpieczeństwo obywateli niepokojąco przypomina dyscyplinę i terror państw totalitarnych. Czytamy też, bodaj najbardziej surowy w całej książce, opis peruwiańskiej Limy oraz 400-tysięcznego Huancayo w Andach, które w zasadzie nie jest miastem, tylko niekończącymi się przedmieściami.

Jak kupić rozwój

Co łączy opisane metropolie? Otóż wszystkie, z wyjątkiem Kopenhagi, to miasta, które dopiero w ostatnich dekadach zaczęły gonić Zachód. W ujęciu globalnym są częścią regionów biedniejszych, zacofanych, ale wskutek wydobycia ropy bądź międzynarodowego handlu wyrosły tam enklawy bogactwa. To o nich pisze Paulina Wilk. Skupia się na milionowych inwestycjach w śmiałe projekty modernizacyjne, mające zrównać te swoiste perły Południa z zamożniejszą Północą.

Opowiadając o popękanej, postmodernistycznej i postglobalnej rzeczywistości, pisarka stara się znaleźć właściwą formę literacką, równie fragmentaryczną i mozaikową. Nowa książka autorki „Znaków szczególnych” łączy esej, reportaż i dziennik. Scala różne gatunki i style. Rozdziały poświęcone kolejnym miastom stanowią esej podróżniczo-kulturoznawczy, a jednocześnie osobisty dziennik z podróży autorki. Każdy z rozdziałów poprzedzony jest licznymi cytatami z literatury, ale przede wszystkim krótkimi tekstami o wizjonerach, którzy kreślili utopijne plany miast przyszłości, m.in. Ebenezera Howarda z jego koncepcją miasta ogrodu czy słynnego Le Corbusiera, piewcy modernizmu w architekturze.

Są w „Pojutrze” fragmenty bardzo dobre, ale też takie, które budzą zastrzeżenia. Trochę zbyt wiele tu zdań, jak na tak przenikliwą pisarkę, które brzmią mądrze, ale znaczą niewiele („Każdy dzień jest grą o nieprzewidywalnym wyniku. Obietnicą, której spełnienie wciąż się odsuwa”). Niekiedy też chciałoby się zaprotestować, kiedy przykłada podobną miarę do siebie, Europejki, i portretowanych mieszkańców miast. Rzadko zadaje też pytania o przepływ kapitału – jaka jest cena modernizacji? Pisze o wyjazdach turystyczno-zarobkowych z Paryża do Dubaju, ale już mniej miejsca poświęca migracjom ludności z peryferii do Europy i Ameryki.

Dziennik Europejki

Z drugiej strony te znaki zapytania nie odbierają mocy „Pojutrze”. Kto pamięta wcześniejsze książki pisarki – „Lalki w ogniu” (2011) czy „Znaki szczególne” (2014) – ten rozpozna jej charakterystyczny styl. Gęsty od metafor i porównań, wrażliwy na detal i bodźce zmysłowe, a przy tym lekki i komunikatywny. Autorka nieustannie balansuje na granicy tego, co przyjęło się pisać w reportażu, a co jest już zbyt literackie. Czasem sięga po ryzykowne formuły, jak choćby wtedy, gdy zwraca się bezpośrednio do miast, robiąc im wyrzuty lub wyznając miłość. Odrzuca pozory obiektywnego narratora i stawia samą siebie w centrum opowieści. Bo „Pojutrze” sprawdza się nie tylko jako kulturowo-geograficzny przewodnik, ale również jako dziennik nowoczesnej Europejki, która próbuje zrozumieć globalne mechanizmy i przygląda się ambitnej, acz niekiedy pokracznej modernizacji.

To opis wyprawy do miast-podrób, które usiłują nie tylko naśladować, a wręcz wyprzedzać europejsko-amerykańskie metropolie. Często tracą przy tym swego ducha. Przytłaczają autorkę (Seul i Huancayo), ale równie często fascynują, np. Bombaj, w którym spędziła długi czas i do którego jest autentycznie przywiązana. Ostatecznie w rozdziale o Kopenhadze jej „północna” tożsamość upomina się o nią. Po dalekich podróżach, w dyskretnej, gościnnej i mądrze modernizującej się Kopenhadze poczuje się w końcu jak w mieście, które chciałaby, żeby zapowiadało przyszłość.©?

„O miastach przyszłości” – taki podtytuł nosi nowa książka znanej dziennikarki, pisarki i podróżniczki. Przez lata związanej z „Rzeczpospolitą”, obecnie z kwartalnikiem „Przekrój” i co roku współorganizującej Big Book Festival w Warszawie.

Na okładce „Pojutrze” widzimy panoramę wieżowców w Szanghaju, a na pierwszym planie mieszkańców chińskiego miasta, którzy niczym cyborgi w identycznych strojach prężą się w trakcie plenerowego treningu tai-chi. Także dalsze tropy w postaci cytatów z mistrzów prozy fantastycznonaukowej (Ursula K. Le Guin, Stanisław Lem) sugerują, że dostaniemy opowieść o spełniającej się na naszych oczach wizji przyszłości. O nowoczesnych metropoliach, które dorastają wizjonerskim pomysłom z kina s.f. I faktycznie pierwsze rozdziały poświęcone Dubajowi i Seulowi nadal nas zwodzą, że czytamy pean na cześć technologicznej modernizacji. Z każdą stroną coraz bardziej widać, że to tylko jedna strona medalu, a Paulina Wilk zamiast kibicować zwycięstwu globalnej technokracji, odsłania jej rozbebeszone zaplecze.

Pozostało 80% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Literatura
Co czytają Polacy, poza kryminałami, że gwałtownie wzrosło czytelnictwo
Literatura
Rekomendacje filmowe: Intymne spotkania z twórcami kina
Literatura
Czesław Miłosz z przedmową Olgi Tokarczuk. Nowa edycja dzieł noblisty
Literatura
Nie żyje Leszek Bugajski, publicysta i krytyk literacki
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Literatura
Ernest Bryll: zapomniany romantyk i Polak stojący w kolejce