W zeszłym tygodniu minął rok od śmierci duchownego "Hardego Johnny'ego", jak nazywała go gość programu. - Był moim kumplem, niespodzianką, która się pojawiła na mojej drodze - mówiła Kobro-Okołowicz. - Czułam, że muszę mu podziękować i książka jest tego świadectwem - dodała.
Była szefowa Fundacji Rak'n'roll mówiła, że ksiądz pomagał jej w pracy. - Znalazłam go po to, żeby moich podopiecznych przeprowadzał na drugą stronę. Książka jest takim hołdem dla niego - mówiła gość programu.
Czy ksiądz może się zaprzyjaźnić z osobą niewierzącą, ateistką? - Jak widać, może. Ja jestem takim kontrastującym przykładem, ale Jan nawiązywał znajomości z bardzo różnymi ludźmi. Dlatego to jego kapłaństwo ma bardzo szeroki wymiar - mówiła Kobro-Okołowicz. - Podkreślał, że jest otwarty na ludzi różnych wyznań - dodała.
- Był taki przewrotny i pokazywał, że nie ma między nami różnic. Mówił, że najważniejsze jest, aby podmiotowo traktować ludzi - mówiła Kobro-Okołowicz. Dodała, że bardzo chciała, aby papież Franciszek dowiedział się, że w Polsce żył taki kapłan i w związku z tym napisała do Ojca Świętego list o tym.
Padło pytanie czy ks. Kaczkowski był celebrytą, na co gość programu odpowiedziała, że być może trochę tak, ale wiązało się to z misją pomagania chorym na raka. - Potrafił dziennie wygłosić siedem kazań, z których każde kończyło się zbiórką na hospicjum - mówiła Kobro-Okołowicz.