Dobrze wykorzystać czas prosperity

Dwa największe problemy zniechęcające polskich przedsiębiorców do inwestycji to brak pracowników i niestabilność regulacji prawnych dotyczących przedsiębiorczości w Polsce.

Publikacja: 11.12.2017 18:55

Mówili o tym uczestnicy debaty „W jaki sposób efektywnie wykorzystać szybki wzrost gospodarki. Pomysły dla polskiego biznesu", zorganizowanej podczas Gali Lista 2000 w Sali Notowań Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie. Pytanie, na które starali się odpowiedzieć jej uczestnicy, zadał Marcin Piasecki z „Rzeczpospolitej". Wysokie tempo rozwoju gospodarczego wciąż nie przekłada się na zwiększone inwestycje ze strony firm. Czy biznes przegapi szansę na rozwój?

Zdaniem prof. Andrzeja Koźmińskiego, prezydenta Akademii Leona Koźmińskiego, wszyscy muszą pamiętać o tym, że po latach tłustych przychodzą lata chude. W ostatnich latach mieliśmy koniunkturę dobrą, należy więc się spodziewać, że teraz będzie gorzej, choć na razie jeszcze nic na to nie wskazuje. – Przedsiębiorcy obawiają się, że inwestycje, które poczynią, mogą okazać się nie trafione, bo zmienią się np. regulacje czy warunki prowadzenia biznesu. To rząd powinien się postarać zapewnić przedsiębiorcom stabilne warunki – stwierdził Andrzej Koźmiński.

Ale nawet jeśli firmy inwestują, nie oznacza to, że nie mają problemów rozwojowych. – My akurat cały czas inwestujemy, nawet czekamy w kolejkach po specjalistyczne maszyny. Problemem jest jednak brak wykwalifikowanej siły roboczej. W latach 90. nieomal powymierały takie zawody, jak tapicer czy szwaczka maszynowa. W tej chwili osoby, które się na tym znają, mają wysokie zarobki, a i tak nie ma chętnych do takiej pracy. Musimy sprowadzać pracowników z Ukrainy, niedługo przyjadą do nas także osoby z Nepalu – wyjaśniał Marcin Wachsman, dyrektor Zakładu Nova Mazur Design.

Problemy są nie tylko z fachowcami, ale nawet z pracownikami niewykwalifikowanymi. Jak podkreślał Piotr Samojluk, pełnomocnik zarządu firmy Suempol, takie kłopoty ma właśnie jego przedsiębiorstwo. – Chcemy przyuczać do zawodu, ale nie ma chętnych do pracy – mówił Samojluk.

Zdaniem Andrzeja Sadowskiego, prezydenta Centrum im. A. Smitha, problem nie tyle jest w pracownikach, ile w tym, że w Polsce przepisy podatkowe i ich interpretacja zmieniają się co dwa dni. Rozpoczynając jakikolwiek proces inwestycyjny, trudno przez to wyliczyć stopień zwrotu z inwestycji. Gdyby polskie rządy przyjęły najniższy stopień regulacji, wzrost gospodarczy byłby o kilka procent wyższy. Nie można przyjąć, że to, co nie jest zakazane, jest dozwolone, bo wszystko jest dziś zakazane.

– Niestabilność regulacyjna to nie tylko polska przypadłość, ale również innych państw, takich jak Francja czy Niemcy. Brak pracowników objawia się na wszystkich poziomach. Rozmawiamy z przedsiębiorcami, którzy mówią nam, że już nie jest najważniejsza np. oszczędność energii, lecz to, że nowe maszyny potrzebują mniej pracowników – mówił Marcin Balicki, prezes Millennium Leasing. Niestety, co podkreślał Piotr Samojluk z Suempolu, nie we wszystkich branżach możliwe jest zastąpienie ludzkiej pracy maszynami. Akurat w przetwórstwie ryb wciąż najważniejszy jest człowiek.

Firmy radzą sobie jak mogą, by rozwiązywać problemy kadrowe. – Uruchomiliśmy praktyki w zawodzie tapicer, namówiliśmy szkołę, żeby uruchomiła klasy o takim profilu, pierwsi absolwenci już się pojawili w naszej firmie. Gorzej ze szwaczkami – ten zawód ma czarny PR, mimo że u nas szwaczka zarabia dwa razy tyle co np. pani w Biedronce – mówił Marcin Wachsman, dyrektor Zakładu Nova Mazur Design.

Jak w takiej sytuacji myśleć o rozwoju polskich firm, żeby wykorzystać dobrą koniunkturę, jak przygotować się do gorszych lat? Zdaniem Andrzeja Sadowskiego kapitały będą podążać nie tam, gdzie jest najtaniej, ale tam, gdzie są największe zasoby pracy. Tu Polska ma dużą szansę. W porównaniu np. z Ukraińcami polscy pracownicy są dużo lepiej przeszkoleni, mają wyższe kwalifikacje. Co może robić polski rząd? Na przykład to, co zrobił rząd Rumunii, czyli obniżyć podatki, dzięki czemu mają wysoki wzrost gospodarczy. Po co utrzymywać jedną z najwyższych stawek VAT w Europie? Jest taki kraj w Europie, który zagwarantował, że prawo nie zmieni się na gorsze przez 25 lat. To Irlandia. Efektem były inwestycje i rozwój. Gdyby podobnie zrobił polski rząd, na pewno poprawiłoby to sytuację gospodarczą Polski.

Mówili o tym uczestnicy debaty „W jaki sposób efektywnie wykorzystać szybki wzrost gospodarki. Pomysły dla polskiego biznesu", zorganizowanej podczas Gali Lista 2000 w Sali Notowań Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie. Pytanie, na które starali się odpowiedzieć jej uczestnicy, zadał Marcin Piasecki z „Rzeczpospolitej". Wysokie tempo rozwoju gospodarczego wciąż nie przekłada się na zwiększone inwestycje ze strony firm. Czy biznes przegapi szansę na rozwój?

Zdaniem prof. Andrzeja Koźmińskiego, prezydenta Akademii Leona Koźmińskiego, wszyscy muszą pamiętać o tym, że po latach tłustych przychodzą lata chude. W ostatnich latach mieliśmy koniunkturę dobrą, należy więc się spodziewać, że teraz będzie gorzej, choć na razie jeszcze nic na to nie wskazuje. – Przedsiębiorcy obawiają się, że inwestycje, które poczynią, mogą okazać się nie trafione, bo zmienią się np. regulacje czy warunki prowadzenia biznesu. To rząd powinien się postarać zapewnić przedsiębiorcom stabilne warunki – stwierdził Andrzej Koźmiński.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Ekonomia
Witold M. Orłowski: Słodkie kłamstewka
Ekonomia
Spadkobierca może nic nie dostać
Ekonomia
Jan Cipiur: Sztuczna inteligencja ustali ceny
Ekonomia
Polskie sieci mają już dosyć wojny cenowej między Lidlem i Biedronką
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Ekonomia
Pierwsi nowi prezesi spółek mogą pojawić się szybko