Trybunał Sprawiedliwości UE tuż przed Wigilią zajął się skargą greckich lekarzy do Komisji Europejskiej, którym nie podobały się przepisy regulujące ich czas pracy w szpitalu. Zarówno zatrudnieni, jak i kształcący się lekarze musieli bowiem pracować przeciętnie od 60 do 93 godzin tygodniowo. Byli również zobowiązani pracować aż do 32 godzin, gdy po 24-godzinnym dyżurze zostawali na kolejną dniówkę w miejscu pracy bez uprawnienia do minimalnego odpoczynku gwarantowanego im przez unijne przepisy ani też możliwości odpoczynku w krótkim okresie po wytężonej pracy. Greckie regulacje dawały im bowiem prawo do odpoczynku dopiero po upływie tygodnia od przepracowanego w szpitalu dyżuru.

Komisja wniosła przeciwko Grecji skargę do Trybunału Sprawiedliwości UE o stwierdzenie naruszenia dyrektywy 2003/88/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z 4 listopada 2003 r. dotyczącej niektórych aspektów organizacji czasu pracy państwa członkowskiego.

Trybunał w Luksemburgu w wyroku z 23 grudnia 2015 r. uznał, że maksymalny tygodniowy wymiar czasu pracy lekarzy stanowi zasadę prawa socjalnego Unii Europejskiej o szczególnym znaczeniu. Jako norma minimalna mająca na celu zagwarantowanie ochrony zdrowia i bezpieczeństwa musi działać na korzyść każdego pracownika. W takiej sytuacji greckie przepisy przewidujące, że 24-godzinny okres odpoczynku, jaki ma być przyznany lekarzom po każdym dyżurze, może zostać odroczony o tydzień, są niezgodne z dyrektywą o czasie pracy.

Ten wyrok nie ma bezpośredniego przełożenia na czas pracy polskich lekarzy. Wielu korzysta z przewidzianej w unijnych i polskich przepisach tzw. klauzuli opt-out i mogą pracować powyżej 48 godzin tygodniowo. Trzeba jednak pamiętać, że wielu lekarzy pracuje na kontraktach cywilnoprawnych, które od lat są kwestionowane przez Państwową Inspekcję Pracy jako obejście przepisów ochronnych gwarantujących im odpoczynek po dyżurach. Rekordziści przez kilka kolejnych dni nie wychodzą z pracy, przez co stają się niebezpieczni. Przemęczony lekarz oznacza bowiem bardzo wysokie ryzyko błędu, który może odbić się na zdrowiu, a nawet życiu pacjenta. Bywa, że na omijaniu przepisów cierpią sami lekarze. Dwa lata temu jeden z nich zmarł w szpitalu w trakcie dyżuru trwającego piąty dzień.

sygnatura akt: C-180/14