Anestezjolożka pracowała bez przerwy cztery doby: nie była pracownikiem etatowym, ale na kontrakcie, więc nie dotyczyły jej normy czasu pracy. W krakowskim szpitalu, prawdopodobnie w wyniku zmęczenia, pielęgniarka podała kilkumiesięcznemu dziecku niewłaściwy lek. Niemowlę zmarło. Sprawę bada m.in. prokuratura.
Rzecznik zaniepokojony informacjami, jakie ukazały się w mediach na temat przypadków zgonów lekarzy anestezjologów pełniących dyżury w szpitalach, podjął z urzędu sprawę śmierci lekarki w szpitalu w Białogardzie. Zwrócił się do Głównego Inspektora Pracy z prośbą o przekazanie wyników kontroli czasu pracy w tym szpitalu, a także do Prokuratury Rejonowej w Białogardzie o informację na temat rezultatów prowadzonego postępowania.
Rzecznik przedstawił również swoje uwagi i spostrzeżenia w związku z tragicznymi zdarzeniami w wystąpieniu do ministra zdrowia.
W piśmie wskazał m.in., że każdy pacjent ma prawo do świadczeń zdrowotnych, które winny być mu udzielane z należytą starannością. Podkreślił jednocześnie, że zawód lekarza jest narażony na wysoki poziom stresu i wymaga szczególnego skupienia. Aby więc w pełni realizować swoje obowiązki lekarz nie może być przeciążony pracą i nadmiarem obowiązków. Jego zmęczenie może przyczynić się do błędu, a w konsekwencji narazić na utratę zdrowia lub życia inne osoby.
Rzecznik poruszył problem braków kadrowych i (częstych) praktyk podejmowania przez lekarzy pracy zarobkowej poza podstawowym etatem zatrudnienia. To rodzi kolejne, zdaniem RPO, niebezpieczeństwo, że lekarz nie zadba w dostateczny sposób o swój odpoczynek. Dlatego – niezależnie od formy zatrudnienia – powinny obowiązywać przepisy w zakresie np. maksymalnego dobowego czasu pracy i odpoczynku – napisał rzecznik do ministra Radziwiłła.