Lekarze wolą pracować w prywatnych gabinetach

Medycy zaczęli odchodzić z małych szpitali w obawie, że nie trafią one do sieci.

Aktualizacja: 30.08.2017 19:15 Publikacja: 30.08.2017 17:06

Lekarze wolą pracować w prywatnych gabinetach

Foto: Fotolia.com

W ciągu ostatniego roku z oddziału internistycznego powiatowego szpitala w Będzinie odeszło czterech lekarzy: jeden do podstawowej opieki zdrowotnej (POZ), jeden na stanowisko ordynatora innego szpitala, dwóch postanowiło robić kolejną specjalizację. Choć ogłoszenie o naborze wisi od kilku miesięcy, a warunki płacowe są konkurencyjne, do pracy przyszła tylko jedna nowa lekarka. Dlatego do grafiku dyżurów dopisał się dr Maciej Hamankiewicz, choć jako kierownik nie brał ich od 7,5 roku.

– W podobnej sytuacji jest wiele szpitali w Polsce – mówi dr Hamankiewicz, który pracę w szpitalu godzi z funkcją prezesa Naczelnej Rady Lekarskiej.

Obserwowany od kilku lat exodus lekarzy z lecznictwa szpitalnego (w 2016 r. z powodu braków kadrowych na trzy miesiące zamknięto oddział internistyczny szpitala w Dąbrowie Górniczej) pogłębiła ustawa o sieci szpitali. Część medyków specjalizacji podstawowych (interna, chirurgia ogólna, pediatria) rozpoczęła specjalizacje szczegółowe w obawie, że ich szpital nie trafi do sieci ze względu na brak oddziałów specjalistycznych, a oni stracą miejsce pracy. Tak było z dwiema podwładnymi dr. Hamankiewicza, które po wielu latach w zawodzie rozpoczęły specjalizacje z pulmonologii i geriatrii. Mają im gwarantować etat w lepiej finansowanych szpitalach wojewódzkich i ogólnopolskich lub przychodniach specjalistycznych. Choć szpital w Będzinie trafił do sieci jako powiatowy, lekarki nie wróciły.

– Szpitale, szczególnie powiatowe, pustoszeją także dlatego, że lekarze wolą pracować w większych ośrodkach. Łatwiej im tam pozyskać pacjentów do prywatnych gabinetów – tłumaczy Jakub Szulc, były wiceminister zdrowia, dziś dyrektor sektora ochrony zdrowia w firmie doradczej EY. Dodaje, że szpitale często nie są w stanie przyciągnąć specjalistów mimo dużo wyższych płac i lepszych warunków pracy. Ustawa o sieci tego nie zmieni, bo zwiększając finansowanie świadczeń zdrowotnych, nie zmienia sytuacji lekarzy.

Tę zaś pogarsza demografia. Na 187 681 polskich lekarzy zawód wykonuje 171 090. W dodatku ponad 50 proc. lekarzy mężczyzn i blisko 47 proc. lekarek ma ponad 50 lat.

– Dla starszych lekarzy nocny dyżur jest dużym obciążeniem. Dlatego nawet jeśli figurują na szpitalnym etacie, są tam wpisani na potrzeby sprawozdań do NFZ. Dobrze, że Fundusz nie jest dociekliwy w kontrolowaniu oddziałów szpitalnych – mówi Hamankiewicz.

Sytuację powinni poprawić rezydenci, ale oni nie mogą dyżurować samodzielnie i coraz ostrożniej wybierają miejsce specjalizacji. Unikają placówek z niedoborami kadrowymi, bo nie chcą stać się tanią siłą roboczą.

W ciągu ostatniego roku z oddziału internistycznego powiatowego szpitala w Będzinie odeszło czterech lekarzy: jeden do podstawowej opieki zdrowotnej (POZ), jeden na stanowisko ordynatora innego szpitala, dwóch postanowiło robić kolejną specjalizację. Choć ogłoszenie o naborze wisi od kilku miesięcy, a warunki płacowe są konkurencyjne, do pracy przyszła tylko jedna nowa lekarka. Dlatego do grafiku dyżurów dopisał się dr Maciej Hamankiewicz, choć jako kierownik nie brał ich od 7,5 roku.

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Trybunał: nabyli działkę bez zgody ministra, umowa nieważna
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Praca, Emerytury i renty
Czy każdy górnik może mieć górniczą emeryturę? Ważny wyrok SN
Prawo karne
Kłopoty żony Macieja Wąsika. "To represje"
Sądy i trybunały
Czy frankowicze doczekają się uchwały Sądu Najwyższego?
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Sądy i trybunały
Łukasz Piebiak wraca do sądu. Afera hejterska nadal nierozliczona