W porozumieniu z 8 lutego nie było mowy o tym, że jeśli rezydent chce podwyżki, dwa lata specjalizacji musi przepracować w wymiarze wynoszącym jeden etat, i to w placówce finansowanej ze środków publicznych – uważają członkowie Porozumienia Rezydentów Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy (OZZL). Sygnatariusze porozumienia gwarantującego zakończenie protestu rezydentów związanego z wypowiadaniem klauzuli opt-out są rozczarowani dokumentem, który we wtorek trafił do konsultacji społecznych.
Projekt nowelizacji ustawy o świadczeniach zdrowotnych finansowanych ze środków publicznych jest niezgodny z porozumieniem aż w trzech punktach.
Dwa z nich dotyczą sytuacji lekarzy, którzy mieliby otrzymać podwyżkę pensji podczas rezydentury. Osoby specjalizujące się w dziedzinach zwykłych (np. ginekologia i położnictwo czy dermatologia) mogą liczyć na dodatkowe 600 zł, a w dziedzinach priorytetowych (np. medycyna rodzinna, pediatria, psychiatria) na 700 zł miesięcznie. Warunek to praca w Polsce przez dwa z pięciu lat po uzyskaniu specjalizacji.
– W porozumieniu jest napisane, że jedynym warunkiem jest przepracowanie tych dwóch lat w Polsce. Zapis o wymiarze jednego etatu, czyli 160 godzin, może sugerować pracę na etacie i tak być w przyszłości interpretowane – zauważa Damian Patecki, wiceprzewodniczący Porozumienia Rezydentów OZZL. – A to przekreśla szansę na podwyżkę wielu kobietom, które po specjalizacji pracują na pół etatu, łącząc pracę z opieką nad dziećmi albo chorym członkiem rodziny, jak również osobom, które zatrudniane są na podstawie kontraktu czy umowy cywilnoprawnej – podkreśla Damian Patecki. Dodaje, że przepisy sugerują też przepracowanie tych dwóch lat w placówce mającej kontrakt z NFZ.
Rezydentom nie podoba się także konieczność rejestrowania pracy w elektronicznym Systemie Monitorowania Kształcenia (SMK), który oceniają jako zawodny i nieintuicyjny.