Według ankiety przeprowadzonej w dziesięciu krajach, w tym w Szwecji, lekarze pracujący w przychodniach poświęcają pacjentowi przeciętnie 24 minuty. I choć np. niemieccy lekarze mają dla pacjenta tylko dziesięć minut, ponad połowa z nich jest zadowolona z czasu, którym dysponuje. Wśród szwedzkich lekarzy satysfakcję wyraża jedynie 41 proc. Mniejsze zadowolenie z czasu dla chorych, którym poświęcają 11 minut, okazują tylko brytyjscy specjaliści.
Zdaniem Związku Lekarzy powodem akceptowania czasu pracy przez niemieckich lekarzy (do których szwedzcy się chętnie porównują jako do wzorca) jest to, że pacjenci odwiedzają przychodnię przeciętnie dziesięć razy w roku, podczas gdy Szwed trzy razy. Specjalista, spotykając się częściej z pacjentem, ma możliwość lepiej go poznać.
Tymczasem szwedzki lekarz musi się borykać z systemem, w którym są luki koordynacyjne. W wielu przychodniach pacjent nie ma swojego lekarza rodzinnego, tylko rejestruje się w danej placówce zdrowia. Wówczas lekarz staje się dla niego anonimowym trybikiem w maszynerii, co powoduje, że nie jest w stanie brać za niego odpowiedzialności w takim stopniu, jak by chciał.
Według analizy służby zdrowia w regionie Skane co czwarty specjalista nie rekomendowałby przychodni, w której pracuje, choremu członkowi swojej rodziny. I tylko jeden na 100 uważa, że system IT, który obowiązuje w sektorze opieki zdrowia, jest efektywny i ułatwia wykonywanie codziennych obowiązków.
Jeden z lekarzy z kliniki w Spandze w okręgu sztokholmskim opisał program IT. Ten program komputerowy, który ma multum kontrolujących funkcji, wskazuje na to, że lekarze służą raczej wymiarowi sprawiedliwości i kontrolom samorządowym niż pacjentom. Program wymaga od lekarza nieustannego potwierdzania, że się nim posługuje. Cała uwaga jest zatem skierowana na komputer zamiast na pacjenta. Nic dziwnego, że ze wszystkich ankiet wynika, iż specjaliści poświęcają tak dużo czasu na pisanie na laptopie.