Czy to już koniec boomu

Zmiany na rynku bankowym, wyczerpywanie się pieniędzy na dopłaty, budowa mieszkań na wynajem. Jak to zmieni rynek deweloperski?

Publikacja: 12.02.2016 14:14

Czy to już koniec boomu

Foto: Bloomberg

Czy popyt na mieszkania zmaleje? Czy koniunktura na rynku nowych mieszkań się załamie? Komentuje Jarosław Jędrzyński, ekspert portalu RynekPierwotny.pl:

Można odnieść wrażenie, że czynniki, których wymowa sugeruje destrukcyjny wpływ na koniunkturę sprzedażową mieszkań z pierwszej ręki, skumulowały się w ostatnim czasie. Czy oznacza to zbliżający się dużymi krokami koniec boomu na rynku pierwotnym?

Koniec dopłat

Pierwszą nie najlepszą wiadomością dla branży deweloperskiej jest rządowa decyzja o nieprzedłużanie programu dopłat do kredytów hipotecznych - "Mieszkanie dla Młodych". "MdM" będzie działał jedynie do końca 2018 roku. To termin zgody z zapisem ustawy o pomocy państwa w nabyciu pierwszego mieszkania przez młodych ludzi.

Czy opinie, że terminowe i definitywne zamknięcie "MdM" wstrząśnie krajowym rynkiem mieszkaniowym są uzasadnione? Program dopłat po pierwszym, dość niefortunnym statystycznie roku działalności, od początku ubiegłego roku z miesiąca na miesiąc prezentuje się coraz lepiej. Program zyskał na popularności we wrześniu 2015 roku, kiedy to został rozszerzony na rynek wtórny. Zmienione zostały także jego zasady.

To sprawiło, że z przeznaczonych na mieszkaniowe subwencje w bieżącym roku 730 mln zł na koniec stycznia do dyspozycji potencjalnych beneficjentów pozostało niewiele ponad jednej trzeciej tej kwoty. Już w drugim kwartale tegoroczne środki na dopłaty się wyczerpią. Program "MdM" jest dużym wsparciem popytu na mieszkania deweloperskie. Jak policzyła firma doradcza REAS, udział wniosków złożonych w ramach "MdM" w sprzedaży mieszkań na rynku pierwotnym od początku działania programu wynosi od kilkunastu procent w Warszawie, Krakowie i Wrocławiu, do ponad jednej czwartej w Gdańsku, Poznaniu i Łodzi.

Co ciekawe, w ostatnim kwartale ubiegłego roku, pomimo wprowadzenia "MdM" na rynek wtórny, odsetek ten w wymienionych głównych rynkach mieszkaniowych kraju był znacząco wyższy od średniej z lat 2014-2015. Oznacza to, że bez względu na nowelizację ustawy, znaczenie "MdM" dla branży deweloperskiej wciąż rośnie. Czy w takim razie koniec programu oznacza dla tej ostatniej poważny wstrząs?

Dość szczęśliwie dla deweloperów "MdM" nie kreuje osobnego popytu na mieszkania, co błędnie sugeruje szereg medialnych opinii, ale wspiera finansowo już istniejący popyt. Innymi słowy, amatorzy kredytów z dopłatą rządową to osoby czy też gospodarstwa domowe, które i tak prędzej czy później zdecydowałyby się na zakup własnego „M". Jednak dzięki "MdM" mają ułatwione zadanie, mogą przyśpieszyć decyzję bądź zdecydować się na większe lokum.

W sumie więc zakończenie misji "MdM" nie będzie zapewne przyczyną załamania popytu na nowe mieszkania, jednak z drugiej strony trudno liczyć na pozytywny efekt tego faktu dla deweloperów.

Banki na cenzurowanym

Raczej trudno sobie wyobrazić rodzimy rynek nieruchomości mieszkaniowych na obecnym etapie rozwoju bez decydującego w nim udziału sektora bankowego. Co więcej, od kondycji tego ostatniego w największym stopniu zależą perspektywy koniunktury sprzedażowej mieszkań zarówno deweloperskich, jak i tych z drugiej ręki.

Tymczasem zanosi się na istotne pogorszenie bankowych warunków finansowania rynku nieruchomości, przede wszystkim za sprawą wprowadzonego podatku od aktywów oraz podwyżki składki na Bankowy Fundusz Gwarancyjny. Podniesiona poprzeczka dostępności kredytów mieszkaniowych osłabi i tak już kulejący od miesięcy rynek hipotek. Z drugiej strony sami deweloperzy także powinni się liczyć z coraz mniej preferencyjnymi warunkami finansowania ich inwestycji mieszkaniowych przez banki przynajmniej w ciągu dwóch najbliższych lat.

Czynszówki na darmowych gruntach

Ostatnim z głównych czynników ryzyka, spędzających od pewnego czasu sen z powiek deweloperom, jest narodowy program budowy tanich mieszkań, o którym z coraz większym przekonaniem wypowiadają się rządzący. Choć szczegółowego opisu zawierającego konkrety programu wciąż nie ma i nie wiadomo, kiedy się pojawi, to z dotychczasowych wypowiedzi przedstawicieli rządu wynika, że koszt mkw. takiego lokum nie przekroczy 3 tys. zł. Tak niska cena ma być możliwa do osiągnięcia za sprawą przekazywania nieodpłatnie gruntów pod budowę „narodowych" osiedli przez agendy rządowe.

Mieszkania miałyby być wynajmowane z opcją wykupu, co ma być uwzględnione w comiesięcznym czynszu. Sporną sprawą pozostaje kwestia możliwości wybudowania mkw. mieszkania nawet w najbardziej podstawowym standardzie i na „darmowym" gruncie w tak niskiej cenie. Zakładając jednak „system gospodarczy" takich inwestycji oraz ewentualną rezygnację z wind, większości balkonów, usprawnień dla niepełnosprawnych, parkingów, wewnętrznych klatek schodowych, zagospodarowanych części wspólnych itp., to koszt w granicach 2,5 do 3 tys. zł za mkw., wydaje się realny.

Jeżeli więc zapowiadany przez obecny rząd narodowy program budowy mieszkań ruszyłby w przewidywalnym terminie pełną parą, to wpływ tego faktu na krajową mieszkaniówkę z pewnością nie będzie obojętny. Przede wszystkim nieruchomości mieszkaniowe, które powstaną za jego sprawą, staną się punktem odniesienia nie tylko dla rynkowych cen mieszkań, ale także rynkowych poziomów stawek najmu.

Ewentualny, wynikający stąd powszechny i istotny statystycznie spadek stawek na krajowym rynku mieszkaniowym, poważnie naruszyłby interesy nie tylko deweloperów, właścicieli mieszkań z rynku wtórnego czy wynajmujących, ale także banków wraz z ich klientami hipotecznymi.

W cyklach

Od wejścia Polski do UE krajowy rynek mieszkaniowy zyskał charakterystyczną dla rynków dojrzałych właściwość cykliczności. Łatwo policzyć, że od 2004 roku zaliczył on już dwa pełne cykle – dynamicznego ożywienia (2004 – 2008) i spowolnienia (2009 – 2013), trwające mniej więcej po 55 miesięcy. Oczywiście nie ma żadnej gwarancji, że bieżący cykl ożywienia koniunktury na rodzimym pierwotnym rynku mieszkaniowym będzie okresowo tożsamy z dwoma poprzednimi.

Gdyby jednak tak się stało, a jest na to spora szansa, obecny boom sprzedażowy nowych mieszkań potrwa jeszcze, prawdopodobnie z nieco słabnącym potencjałem, do końca przyszłego roku. Czas pokaże, który z powyższych czynników ryzyka w decydującym stopniu zaważy na wejściu rodzimej deweloperki mieszkaniowej w ewentualny, kolejny kilkuletni okres słabszej koniunktury.

Czy popyt na mieszkania zmaleje? Czy koniunktura na rynku nowych mieszkań się załamie? Komentuje Jarosław Jędrzyński, ekspert portalu RynekPierwotny.pl:

Można odnieść wrażenie, że czynniki, których wymowa sugeruje destrukcyjny wpływ na koniunkturę sprzedażową mieszkań z pierwszej ręki, skumulowały się w ostatnim czasie. Czy oznacza to zbliżający się dużymi krokami koniec boomu na rynku pierwotnym?

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Rząd przyjął program tanich kredytów. Klienci już rezerwują odpowiednie mieszkania
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Nieruchomości
Wielki recykling budynków nabiera tempa. Troska o środowisko czy o portfel?
Nieruchomości
Opada gorączka, ale nie chęci
Nieruchomości
Klienci czekają w blokach startowych
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Nieruchomości
Kredyty mieszkaniowe: światełko w tunelu