Decyzją jury do koncertów z udziałem orkiestry Filharmonii Poznańskiej zakwalifikowało się po dwóch skrzypków z Japonii i USA oraz po jednej skrzypaczce z Gruzji, Korei i Polski.
Dyrektor konkursu Andrzej Wituski wyjaśnia, że jury postanowiło zwiększyć do siedmiu liczbę finalistów ponieważ dwóch wykonawców w punktacji po wszystkich występach uzyskało jednakowy wynik. Polak Robert Łaguniak, który wystąpił w trzecim etapie, z uwagi na zgłoszony uraz lewej ręki nie był oceniany.
Finał potrwa do soboty, wtedy też zostanie ogłoszona ostateczna kolejność i wysokość nagród przyznanych poszczególnym osobom. Pamiętać przy tym warto, że w poznańskiej rywalizacji każdy wykonawca oceniany jest łącznie za grę we wszystkich etapach konkursu: od pierwszego pokazania się na scenie w Auli Uniwersytetu Adama Mickiewicza aż po finał z orkiestrą.
Trzecia część tegorocznych zmagań skrzypków najwięcej kontrowersji wzbudzała swoim programem. Wielu pytało: dlaczego część utworu Bacha znalazła na tym etapie rywalizacji? Prof. Teresa Głąbówna, wybitna skrzypaczka i pedagog krakowskiej Akademii Muzycznej nie ukrywała, że tego nie rozumie i nie widzi sensu w zostawianiu rzeczy dla muzyka i skrzypka najistotniejszych, czyli Mozarta i Bacha, na tak późny etap konkursu.
Uzasadnienie przewodniczącego jury który uważa, że Bach jest nieodpowiedni dla mniej doświadczonych skrzypków, wydaje się bardziej niż karkołomne. Skrzypkowie są wychowywani na utworach wielkiego kantora z Lipska. W swym repertuarze mają je uczniowie na dwa-trzy lata przed maturą. Poszczególnych, łatwiejszych części uczą się jeszcze wcześniej. One formułują człowieka, pozwalają mu poznać m.in. znaczenie gry akordowej, zrozumienia kompozycji, budowania konstrukcji. Poza tym Bach nie powinien pojawiać się w tym konkursie wyłącznie w dowolnie wybranej jakieś części utworu, trwającej nie dłużej jak trzy-cztery minuty. Nie daje pojęcia o tym, czy skrzypek umie grać Bacha, czy go rozumie i potrafi zinterpretować,.