14 stycznia odbył się w Krzyżewie zlot „Pobudki” założonej przez Grzegorza Brauna. „Pobudka” jest organizacją, której celem jest realizacja programu pracy organicznej na rzecz wolności, bezpieczeństwa i emancypacji duchowej, intelektualnej i materialnej Polaków. W spotkaniu wziął też udział poseł Rafał Wójcikowski.
W pewnym momencie padły bardzo interesujące słowa z ust posła Wójcikowskiego, który przyznał, że odnosił finansowe sukcesy inwestując na giełdzie. – Swój majątek zarobiłem na Giełdzie Papierów Wartościowych. Dopóki nie przekroczyłem pewnej określonej wartości aktywów, to nikt się mną nie interesował i mogłem spokojnie robić to co robiłem – powiedział parlamentarzysta. - Po przekroczeniu pewnej kwoty i moim zainteresowaniu się spółkami pewnych smutnych panów, to się aż nadto zaczęli interesować – dodał.
Dopytywany przez współuczestników spotkania o szczegóły, poseł Wójcikowski nie chciał powiedzieć o jakie nazwy spółek, i jakie nazwiska, chodzi. Ale z wypowiedzi jednoznacznie wynika, że mu grożono. - Powiedzmy, że pewien pan, gdy zainteresowałem się jego spółkami, przy określonym limicie, to się dowiedziałem gdzie mieszkam, gdzie mieszka moja rodzina, i że już wystarczająco w życiu zarobiłem. I niekoniecznie akurat na tych inwestycjach mogę w przyszłości zarobić – mówił poseł Wójcikowski. Dodał, że pogróżki usłyszał od osób, które były przedstawicielami wspominanego mężczyzny.
Nagranie można odnaleźć w serwisie Youtube, w którym zostało upublicznione już po śmierci posła, który zmarł w konsekwencji wypadku na trasie S8 zginął 19 stycznia. O pojawiających się kolejnych wątpliwościach wokół zdarzenia, piszemy w dzisiejszej „Rzeczpospolitej” w artykule: „Czy posła Kukiz’15 Rafała Wójcikowskiego można było uratować?”.
Przytaczane wypowiedzi posła mogą rzucać nowe światło na okoliczności wypadku i powinny zostać sprawdzone przez odpowiednie instytucje. Na razie wiadomo, że sprawą zajmuje się Prokuratura Okręgowa w Łodzi. Do tej pory ustalono, że śmierć posła była spowodowana rozległymi, wielonarządowymi obrażeniami wewnętrznymi i wstępnie można stwierdzić, że to typowe dla wypadków drogowych. Przesłuchano też świadka Pawła Bednarza, oraz interweniujących strażaków, do których akcji ratunkowej miał on zastrzeżenia.