Komentuje Jarosław Jędrzyński, ekspert portalu RynekPierwotny.pl:
- Przynajmniej teoretycznie mogłoby się wydawać, że najlepsze czasy dla profesji komorniczej to okresy kryzysów ekonomicznych, hamowania gospodarki, rosnącego bezrobocia czy dołujących wskaźników społeczno-gospodarczych. Tymczasem komornicze żniwa z roku na rok przynoszą coraz większy plon - nie tylko w ramach rynku nieruchomości - w warunkach wyraźnie poprawiających się parametrów gospodarki.
Jak wynika ze statystyk Krajowej Rady Komorniczej (KRK), wciąż rośnie liczba egzekucji z nieruchomości, a co za tym idzie - liczba nieruchomościowych licytacji. Tajemnicą poliszynela pozostaje fakt, że swoista hossa wskaźników licytacji komorniczych nieruchomości mieszkaniowych trwa w najlepsze niemalże od czasów zakończenia przed siedmiu laty pamiętnego „boomu stulecia" w rodzimej mieszkaniówce.
Natomiast tym, co może szczególnie niepokoić, jest dynamika obserwowanego trendu. Jak bowiem wynika ze statystyk KRK, o ile liczba sprzedaży rodzimych nieruchomości w trybie licytacji komorniczych wyniosła w 2012 roku nieco ponad 5,5 tys., to już w następnym roku wzrosła do 7333 przypadków. Z kolei w roku ubiegłym komornicy zlicytowali nieco ponad 9,5 tys. nieruchomości, czyli dokładnie trzy czwarte więcej niż 2 lata wcześniej. Natomiast tylko w pierwszym półroczu roku bieżącego za pośrednictwem licytacji komorniczej właściciela zmieniło 4690 nieruchomości, głównie lokali mieszkalnych. Gdyby tej miary progres miał trwać dalej, to już za 5-6 lat - o ile nie wcześniej - komornicy w ciągu roku mieliby do zlicytowania więcej mieszkań, niż wynosi obecna suma rocznej sprzedaży deweloperów w Warszawie, Krakowie i Wrocławiu - w trzech największych rynkach mieszkaniowych kraju. Niemożliwe? Niestety, w określonych warunkach całkiem realne.
Licytacja, czyli okazja