Nie będą palić opon, bo są przeciwko zanieczyszczaniu środowiska, a co za tym idzie – truciu pacjentów, ale planują utrudnić życie kierowcom. Przynajmniej przejeżdżających ulicami wokół Sejmu. – Rozważamy blokowanie przejść dla pieszych i chodzenie po pasach. To uciążliwe dla mieszkańców, ale nie tak, jak odejście od łóżek pacjentów, które – jako dla lekarzy – po prostu nie wchodzi dla nas w grę – mówi Damian Patecki, wiceprzewodniczący Porozumienia Rezydentów Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy (OZZL) i jeden z inicjatorów Porozumienia Zawodów Medycznych (PZM).
Protest ma związek z zaplanowanym na środę pierwszym czytaniem obywatelskiego projektu ustawy w sprawie warunków zatrudnienia w ochronie zdrowia.
Projekt, opracowany wspólnie przez przedstawicieli wszystkich środowisk zrzeszonych w PZM, zakłada znaczne podwyżki dla medycznych pracowników przychodni i szpitali. Przewiduje, że minimalna pensja lekarza specjalisty wyniesie trzy średnie krajowe brutto (ok. 12 tys. zł), lekarza rezydenta, czyli robiącego specjalizację – dwie średnie (ok. 8 tys. zł), a lekarza-stażysty, tuż po studiach – jedną (ok. 4 tys. zł). 1,75 średniej (ok. 7 tys. zł) miałoby przysługiwać pielęgniarce i położnej ze specjalizacją i starszemu technikowi radioterapii. Propozycje współczynników dla każdego ze środowisk ustalili ich przedstawiciele. Rząd pozostał głuchy na te propozycje, przyjmując resortowy projekt podwyżek, które mają nie przekroczyć kilkudziesięciu złotych rocznie.
– W Sejmie przedstawimy rządzącym trzy postulaty, których nie chcemy zdradzać przed posiedzeniem. Jeżeli nie zostaną spełnione, zorganizujemy głodówkę – mówi dr Tomasz Dybek, pełnomocnik komitetu obywatelskiego ustawy i przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pracowników Fizjoterapii. – Chciałbym jednak wierzyć, że posłowie nie zlekceważą głosów środowiska, które po raz pierwszy zjednoczyło się we wspólnej sprawie – mówi Tomasz Dybek.
Na proteście zabraknie samorządu pielęgniarek, które w ramach „zembalowego", czyli podwyżek 4x400 zł, przyznanych im jeszcze przez ministra Mariana Zembalę, zobowiązały się do zaniechania wszelkich form protestu.