Korwin-Mikke: Zdążyć przed wojną domową

Trzeba powołać Izbę Konstytucyjną SN

Aktualizacja: 04.05.2016 18:37 Publikacja: 03.05.2016 19:12

Korwin-Mikke: Zdążyć przed wojną domową

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

Natychmiast po odmowie publikacji wyroku Trybunału Konstytucyjnego ostrzegłem, że zaistniały dwa porządki prawne – a więc Polska stoi w obliczu wojny domowej.

Geodeci odmówią

Takie przypadki w naszej historii już się zdarzały: zarówno podczas okupacji narodowosocjalistycznej, jak i podczas powstania styczniowego istniały dwa porządki prawne – drugi usiłowało narzucić państwo „podziemne". W stanie wojny, powtarzam, to się zdarza.

Obecnie też od kilku tygodni jesteśmy w stanie wojny. Tyle że jeszcze nie szczęka oręże. I nie wszyscy zdeklarowali, po czyjej są stronie.

Na razie ludzie nie zdają sobie z tego sprawy: wyborcy PO sądzą, że idzie o obronę wpływów – wyborcy PiS wzruszają ramionami: „A niech sobie łamią prawo, byle tych złodziei z PO pozamykali w kryminale". Nie dostrzegają tego również politycy, choć oświadczenia Sądu Najwyższego (a także rad m. Łodzi, Poznania i Warszawy) powinny im dać wiele do myślenia.

Wojna domowa zagrozi, gdy w jakiejś sprawie zostaną zaangażowane realne pieniądze. Np. kilka milionów posiadaczy nieruchomości zechce je sprzedać, rząd oświadczy, że ustawa tego zabrania, ci odwołają się do sądów, sądy będą rejestrować sprzedaż, a podlegający administracji geodeci odmówią nanoszenia tego na mapy. Lub w jakiejkolwiek innej poważnej sprawie.

Partia KORWiN, podobnie jak inne, złożyła na ręce marszałka Sejmu pana Marka Kuchcińskiego projekt kompromisu w sprawie TK. Jednak ja w żaden kompromis nie wierzę. Trybunał nie ma prawa się cofnąć – bo oznaczałoby to przyznanie, że TK może się mylić, co jest niszczące dla powagi orzeczeń sądowych i parasądowych. Z kolei PiS wisi na krawędzi zaufania i przyznanie się do błędu byłoby niebezpieczną utratą twarzy.

Rząd w chwili obecnej szykuje się do rozprawy z opozycją – według moich informacji: na przełomie czerwca i lipca (brak studentów jest tu istotnym czynnikiem). To jest jakieś rozwiązanie – ale nie potrafię nazwać go „dobrym". Skoro więc takie rozwiązanie nie jest dobre, a kompromis jest niemożliwy – pozostaje jedno: ucieczka do przodu.

Wedle zasad amerykańskich

Jeśli rzeczywiście wszystkie strony konfliktu chcą uniknąć siłowej konfrontacji, a PiS poważnie traktuje swoje propozycje, że dopuści do Trybunału sędziów z nominacji opozycji – proponuję rozwiązanie radykalne:

1) Zmieniamy konstytucję. Likwidujemy TK, na to miejsce wprowadzamy, jak w USA, Sąd Najwyższy.

2) Sprawy będące obecnie w gestii Trybunału przejmuje Izba Konstytucyjna Sądu Najwyższego. Składająca się z dziewięciu sędziów IK przejmuje stan prawny sprzed ostatniej ustawy o TK.

3) Spośród obecnych sędziów SN i NSA (nikt chyba nie podejrzewa, że wszyscy byli mianowani za szczególne zasługi dla jakiejś partii) na członków Izby dwóch wskazuje pan Jarosław Kaczyński, dwóch pan Grzegorz Schetyna i po jednym panowie Jarosław Gowin, Paweł Kukiz, Ryszard Petru, Janusz Piechociński i Zbigniew Ziobro.

4) IK działa wedle zasad amerykańskich, z Koniecznymi zmianami; nikt chyba nie stawia hipotezy, że konstytucja USA pisana była pod dyktando PO, PiS czy nawet KORWiN. By nie było niedopowiedzeń: sędziowie Izby pełnią funkcję dożywotnio; nowych, jak w USA, mianuje prezydent za zgodą Senatu.

Ta propozycja powinna być do przyjęcia przez większość konstytucyjną w obecnym Senacie i obecnym Sejmie.

Autor jest eurodeputowanym partii KORWiN

Natychmiast po odmowie publikacji wyroku Trybunału Konstytucyjnego ostrzegłem, że zaistniały dwa porządki prawne – a więc Polska stoi w obliczu wojny domowej.

Geodeci odmówią

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kraj
Ćwiek-Świdecka: Nauczyciele pytają MEN, po co ta cała hucpa z prekonsultacjami?
Kraj
Sadurska straciła kolejną pracę. Przez dwie dekady była na urlopie
Kraj
Mariusz Kamiński przed komisją ds. afery wizowej. Ujawnia szczegóły operacji CBA
Kraj
Śląskie samorządy poważnie wzięły się do walki ze smogiem
Kraj
Afera GetBack. Co wiemy po sześciu latach śledztwa?