Skandynawskie normy przeciw rządowi PiS

PiS ma w Brukseli potężnych przeciwników, m.in. komisarz Vestager.

Aktualizacja: 04.02.2016 06:06 Publikacja: 02.02.2016 18:01

Skandynawskie normy przeciw rządowi PiS

Foto: AFP

Anna Słojewska z Brukseli

Komisja Europejska może nakładać miliardowe kary na takich gigantów, jak Microsoft, Google czy Gazprom, i zmuszać ich do zmiany cen i modeli biznesowych. Właśnie w polityce konkurencji najbardziej widać możliwości Brukseli.

Wszechwładny urząd

To stanowiąca część KE Dyrekcja Generalna ds. Konkurencji jest wszechwładnym europejskim urzędem antymonopolowym, dbającym o równe warunki działania dla wszystkich firm na jednolitym rynku. A nadzorujący ją komisarz ds. konkurencji nie musi konsultować swoich decyzji na poziomie politycznym, niepotrzebne mu są unijne szczyty, głosowania w radzie ministrów, opinia Parlamentu Europejskiego ani nawet przychylność kolegów komisarzy.

Jego decyzje powinny być bezstronne i oparte na faktach, ale jak w każdej sprawie zawsze jest szerokie pole do interpretacji. Idealnie więc byłoby mieć u takiego komisarza sympatię i szacunek.

Polski rząd nie ma ani jednego, ani drugiego. Gdy 13 stycznia na zamkniętym posiedzeniu omawiano sytuację w Polsce i propozycję objęcia naszego kraju mechanizmem ochrony praworządności, to właśnie komisarz ds. konkurencji Margrethe Vestager poprosiła o głos i krytykowała polski rząd. Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że ze wszystkich wypowiadających się w tej sprawie komisarzy Dunka była najostrzejsza i optowała za interwencją Komisji Europejskiej. Poza tym sama poprosiła o głos. Inaczej niż komisarze z urzędu odpowiedzialni za analizę sytuacji w Polsce, jak Frans Timmermans odpowiedzialny za wspomniany mechanizm, Guenther Oettinger zajmujący się mediami, Vera Jurowa, komisarz ds. sprawiedliwości, Elżbieta Bieńkowska reprezentująca Polskę, czy wreszcie Tibor Navracsics, komisarz węgierski, który dzielił się swoimi doświadczeniami jako były minister w rządzie Viktora Orbána, od lat spierającego się z Brukselą.

W obronie zasad

Margrethe Vestager nie musi się interesować sytuacją polityczną w Polsce, bo to nie jej działka. Ale doświadczona duńska polityk pochodzi z kraju, w którym praworządność i demokracja podlegają szczególnej skandynawskiej ochronie.

– Juncker nie musi być zainteresowany totalną wojną z polskim rządem. Polska jest dużym krajem i jest Komisji potrzebna do budowania większości wokół różnych inicjatyw – mówi nam wysoki rangą urzędnik KE. Z naszych rozmów wynika, że nawet jeśli werdykt Komisji Weneckiej oceniający zmiany prawne w funkcjonowaniu Trybunału Konstytucyjnego będzie negatywny, to KE nie musi iść na wojnę z Polską, bo nie będzie miała w tym interesu.

Jeśli premier Beata Szydło zastosuje taktykę Viktora Orbána i będzie przyjaźnie negocjować oraz pozorować gotowość do zmian, to sprawa będzie się ciągnęła. Rządowi nikt nie nakaże zmiany polityki i standardów działania. – Po 12 latach od rozszerzenia zrozumieliśmy, że kraje Europy Środkowo-Wschodniej mają swoje standardy, które nie muszą się nam podobać. I nie będą przyjmowały naszego pouczania. To jest największa nauczka z ostatniego kryzysu z Polską i sprzeciwu Grupy Wyszehradzkiej wobec przyjmowania uchodźców – mówi wysoki rangą dyplomata jednego z państw starej UE.

Ale brak otwartej awantury na linii Warszawa–Bruksela nie oznacza, że poszczególni komisarze będą przyjaźnie nastawieni do Polski. Vestager, w przerwach między karaniem amerykańskich gigantów internetu i śledztwem w sprawie procederu unikania płacenia podatków przez firmy zarejestrowane w Luksemburgu, będzie się musiała zdecydować, co z programem pomocy publicznej dla polskich kopalń. – Nie sądzę, żeby kierowała się sympatiami politycznymi. Ale na pewno nie posłucha też tych, którzy będą przekonywać, że warto pójść na ustępstwa. Juncker, nawet gdyby chciał wykonać jakiś gest, nic w tej sprawie nie zrobi, bo zapewnił Vestager kompletną niezależność – mówi nasz rozmówca z KE.

Kłopot z solidarnością

Kolejna ważna sprawa dla Polski to ciągnące się od lat śledztwo przeciw Gazpromowi za nadużywanie dominującej pozycji na rynku środkowoeuropejskim. Tutaj sprawa jest bardziej zaawansowana i KE bardziej zdecydowana, żeby ukarać rosyjski koncern i zmusić do zmiany polityki wobec odbiorców gazu w UE. Ale już przyszłe śledztwo w sprawie budowy Nord Stream 2 stoi pod znakiem zapytania. Polsce bardzo by zależało, żeby zastosować wobec Gazpromu nie tylko argumenty polityczne, ale też prawne. To jednak zależy od Vestager, która na razie nie podjęła decyzji w tej sprawie. I może być w przyszłości nieczuła na polski postulat o konieczności okazania solidarności w UE.

O tym, jakie jest pole do interpretacji w pozornie bezstronnych decyzjach KE, przekonały się Węgry. Na początku 2012 r. Bruksela zdecydowała o zamrożeniu unijnych funduszy pomocowych dla tego kraju w reakcji na niewłaściwą politykę budżetową. Teoretycznie było to zgodne z prawem, tyle że inne kraje w podobnej sytuacji były przez KE traktowane łagodniej i kary uniknęły. Bo przepisy zawsze przewidują pewną elastyczność, żeby KE nie stała się więźniem sztywnego prawa i mogła wziąć pod uwagę nietypowe uwarunkowania.

Anna Słojewska z Brukseli

Komisja Europejska może nakładać miliardowe kary na takich gigantów, jak Microsoft, Google czy Gazprom, i zmuszać ich do zmiany cen i modeli biznesowych. Właśnie w polityce konkurencji najbardziej widać możliwości Brukseli.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kraj
Śląskie samorządy poważnie wzięły się do walki ze smogiem
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Kraj
Afera GetBack. Co wiemy po sześciu latach śledztwa?
śledztwo
Ofiar Pegasusa na razie nie ma. Prokuratura Krajowa dopiero ustala, czy i kto był inwigilowany
Kraj
Posłowie napiszą nową definicję drzewa. Wskazują na jeden brak w dotychczasowym znaczeniu
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Kraj
Zagramy z Walią w koszulkach z nieprawidłowym godłem. Orła wzięto z Wikipedii