Premier Beata Szydło unika stawiania konkretnych ocen swoim ministrom. – Będziemy przedstawiać wnioski, plan pracy i działania w tym roku. Będziemy mówili o tym, co trzeba zmienić. Być może uda nam się wprowadzić pewne zmiany w administracji – mówiła szefowa rządu i dodała: – Nie przewiduję w tej chwili zmian personalnych.
Przegląd resortów, trwający przez dwa tygodnie, służy raczej celom informacyjnym i propagandowym. „Rzeczpospolita" postanowiła więc wyręczyć szefową rządu.
– Oboje z Mateuszem jesteśmy pomazańcami Jarosława Kaczyńskiego – mówiła premier po wrześniowej rekonstrukcji rządu, kiedy jej zastępca, wicepremier i minister finansów został odpowiedzialny za całość polityki gospodarczej i finansowej. I zaraz ogłosiła: – Stawiamy na gospodarkę. To gospodarka i rozwój ma być priorytetem kolejnych miesięcy prac rządu Prawa i Sprawiedliwości.
Ten plan na razie nie do końca się powiódł. Mimo że rząd podczas kryzysu w parlamencie starał się stać z boku, pozostawiając walkę z opozycją politykom parlamentarnym i oszczędzając wizerunek pani premier, atmosfera konfliktu wciąż dominuje na scenie politycznej. Poszczególni ministrowie stanęli zaś na barykadzie, zajmując się, tak jak Mariusz Błaszczak czy Zbigniew Ziobro, robieniem porządku z przeciwnikami politycznymi. W tej sytuacji nadzieje pani premier na to, że 25 stycznia „przyjdziemy do Sejmu i będzie zgoda, a na sali plenarnej będzie się odbywała normalna praca", raczej się nie spełnią.
Sama szefowa rządu wie dobrze, że rok 2017 oceniany będzie nie tylko z perspektywy transferów socjalnych i ocen agencji ratingowych, ale raczej zapowiadanych reform: edukacji i ochrony zdrowia. A tu wciąż więcej jest znaków zapytania niż powodów do optymizmu.