W latach 70. i 80. masowe protesty – połączone z blokadami amerykańskich baz wojskowych w Niemczech – organizowały tzw. organizacje antywojenne. Dochodziło do zamieszek, interweniowała policja.
Informacjami o protestach karmiły się komunistyczne media, piętnujące „amerykański imperializm". Dzisiaj wiemy, że niektóre aktywne wtedy tzw. organizacje pokojowe były kontrolowane przez sowieckie służby specjalne. Przestały one działać wraz z upadkiem ZSRR.
Od kilku dni do Polski drogą powietrzną przerzucani są amerykańscy wojskowi, a przez niemiecką granicę wjeżdża ciężki sprzęt, m.in. czołgi. To forpoczta pancernej brygady, która zostanie ulokowana na zachodzie kraju. Jej pobyt w Polsce jest efektem ustaleń szczytu NATO w Warszawie. Wschodnia flanka sojuszu wzmacniana jest ze względu na agresywne działania Rosji na wschodzie Ukrainy, a także na Morzu Bałtyckim.
Można odnieść wrażenie, że mamy dzisiaj do czynienia z deja vu. Oto na stronie internetowej partii Zmiana czytamy, że „na życzenie rządu PiS" Polska traci resztki suwerenności. „Wojska amerykańskie podbiły Rzeczpospolitą bez wystrzału, wystarczyła zdrada elit". Z kolei Obóz Wielkiej Polski tworzenie baz NATO porównuje do podboju Polski przez zakon krzyżacki. „W podziemnych piętrach Pentagonu stratedzy USA niczym krupierzy przy rulecie przesuwają flagi swych korpusów na kolejne tereny. Tym razem na Rzeczpospolitą" – czytam tekst niemal żywcem wyjęty z masowych produktów komunistycznej propagandy sprzed lat.
Bębenek podbija – a jakże, rosyjskie polskojęzyczne Radio Sputnik. Wiceprezes Zmiany Jarosław Augustyniak nazywa żołnierzy amerykańskich okupantami. „Jak dobrze wiemy, to wojsko od lat nie wygrało żadnej wojny, a jego dzielni żołnierze częściej giną od przedawkowania narkotyków, bójek z miejscową ludnością czy robionych pod wpływem narkotyków czy alkoholu wypadków niż w walce z tzw. wrogiem" – wieści Augustyniak.