8 grudnia Sejm przyjął ustawę o Sądzie Najwyższym. Przy tej okazji znowelizował kilka innych ustaw, w tym prawo o ustroju sądów powszechnych. Ta ostatnia zmiana ma duże znaczenie dla wielu z 10 tysięcy polskich sędziów, jednak nie zwróciły na nią uwagi opozycja, media ani Krajowa Rada Sądownictwa. – Mam zastrzeżenia zwłaszcza do KRS. Mogłaby wykazać się większym profesjonalizmem – mówi anonimowo warszawski sędzia, który o nowych przepisach dowiedział się z lektury „Dziennika Ustaw". – Jestem już umówiony z notariuszem na zbycie udziałów w rodzinnej spółce – dodaje. Nowelizacja znacznie ogranicza bowiem posiadanie przez sędziów akcji i udziałów.
Dotychczasowe przepisy mówiły, że sędzia nie może posiadać więcej niż 10 proc. akcji lub udziałów w spółce prawa handlowego. Ten przepis pozostał, a Sejm dołożył do niego kolejne. Po wejściu ich w życie sędzia będzie musiał zyski „z tytułu posiadania akcji lub udziałów" przekazywać na cele publiczne lub rachunek wskazany przez prezesa sądu. W tym drugim przypadku z pieniędzy będzie mógł skorzystać dopiero po przejściu w stan spoczynku.
Sankcje za niewykonanie takiego obowiązku są ostre. Nowe prawo głosi, że jest to „równoznaczne ze zrzeczeniem się pełnienia urzędu na stanowisku sędziego". Można więc wyobrazić sobie sytuację, że sędzia straci pracę, bo zostanie mu wypłacona dywidenda z kilku akcji, o których posiadaniu zapomniał.
Czym są „cele publiczne" wymienione w ustawie? Tego ona nie precyzuje. Były wieloletni prezes Giełdy Papierów Wartościowych Wiesław Rozłucki mówi, że pytań jest więcej. – Wydaje się, że „zyski z posiadania akcji" to dywidendy i prawa poboru. A co wtedy, gdy sędzia ma zyski ze zbycia akcji? A gdy sprzedając, osiąga stratę? Istnieje paleta różnych sytuacji, w których nie wiadomo, co ustawodawca miał na myśli – alarmuje.
Poznanie intencji ustawodawcy jest niestety trudne, bo przepisów nie było w projekcie, który zgłosił prezydent Andrzej Duda. Dodano je w Sejmie, a śladu dyskusji na ten temat nie ma w stenogramach.