Na Ukrainę tylko z konkretem

Nowy rząd i prezydent zapowiadają zmianę polskiej polityki wschodniej, także wobec Ukrainy.

Publikacja: 04.01.2016 19:49

Arsenij Jaceniuk, premier Ukrainy podczas wizyty w Polsce

Arsenij Jaceniuk, premier Ukrainy podczas wizyty w Polsce

Foto: Fotorzepa

Aby przyniosła oczekiwane owoce, musi być oparta na konkretach, nie deklaracjach. Ukraina jest wielkim wyzwaniem, potrzebujemy jej jako bufora bezpieczeństwa, ale nie wolno dać się wciągnąć w tamtejsze bagno niemocy, korupcji i oligarchicznych biznesów.

Konkrety powinny wzmacniać nasze bezpieczeństwo, nie ugruntowując jednocześnie ukraińskich złych praktyk. Najlepiej byłoby zaproponować takie projekty, które pomogą Ukraińcom, ale w razie porażki nijak nie zaszkodzą Polsce. Jedno jest pewne, to Warszawa powinna wybierać programy pomocowe, kierując się własnymi interesami, a nie Kijów, mając na uwadze swoje.

Kijów potrzebuje reform, a właściwie ich wdrożenia w życie, bo legislatura działa nie najgorzej. Rzecz nie w stanowieniu, lecz egzekwowaniu praw.

Polska powinna się podzielić know-how, jeśli chodzi o reformy ekonomiczne i administracyjne czy implementowanie modelu europejskiego. Ale to Ukraińcy wprowadzą reformy, albo nie, zrobią to skutecznie lub beznadziejnie. Nikt za nich nie odrobi tej pracy. Z polskiej strony bardziej potrzebna jest pomoc, która poprawi położenie Ukrainy, nawet jeśli reformy nie wypalą.

Godny rozważenia pakiet takich posunięć przedstawił na portalu Defence24 Paweł Kost, członek Rady Ekspertów Centrum Badań nad Armią, Konwersją i Rozbrojeniem z Kijowa. Proponuje on włączenie się Polski w modernizację elektrowni węglowych, by uniezależnić je od dostaw antracytu z Rosji i okupowanego Donbasu. W rezultacie mogłyby one pracować na polskim węglu.

Drugi konkret to budowa interkonektorów gazowych między Polską a Ukrainą i włączenie w ten sposób wielkich magazynów na zachodzie tego kraju do sieci europejskiej, co oznaczałoby uwolnienie Kijowa na zawsze od groźby rosyjskiego szantażu gazowego. Trzeci – utworzenie rosyjskojęzycznej telewizji, która mogłaby kontrować moskiewską propagandę kierowaną nie tyle do krajów zachodnich, a nawet Ukraińców (bo nie ma ona szans na powodzenie), ile mieszkańców ziem okupowanych i samych Rosjan.

Na razie tylko przyklasnąć. Trzy konkrety, które w razie klapy nie zaszkodzą za bardzo polskim interesom, choć – jak zwykle – diabeł tkwi w szczegółach. Na przykład większość ukraińskich elektrowni jest własnością oligarchów handlujących z Rosją. Właśnie im mielibyśmy pomagać?

Kolejna propozycja, z pozoru rozsądna, musi być natychmiast odrzucona. To współpraca z ukraińskim przemysłem zbrojeniowym poszukującym nowych rynków zbytu po zapaści sprzedaży do Rosji.

Jego przedstawiciele są ostatnio wielce aktywni w Polsce. Nie chodzi o to, że Ukraińcy produkują złom niewart uwagi, ich silniki lotnicze są godne zainteresowania, podobnie jak technologie rakietowe czy nawet pojazdy opancerzone. Powód wstrzemięźliwości jest inny. A właściwie dwa powody fundamentalne.

Przede wszystkim chodzi o spenetrowanie ukraińskiej armii, służb i przemysłu zbrojeniowego przez agenturę rosyjską. Cokolwiek byśmy robili wspólnie z Ukraińcami, byłoby to całkowicie przejrzyste dla Moskwy.

Kolejny z tych fundamentalnych powodów – zakupy i koprodukcja uzbrojenia nie są decyzją ani wojskową, ani gospodarczą, ale geopolityczną. W tym zakresie współpracuje się z państwami, które uważa się za sojuszników i potencjalnych obrońców. Ukraina na obecnym etapie rozwoju nie nadaje się ani do jednej, ani do drugiej roli.

Jeśli już, to raczej Polska mogłaby eksportować broń i sprzęt specjalny na Ukrainę, ale nie ten najnowszej generacji, a jest on także produkowany w naszym kraju.

Potrzebujemy Ukrainy, musimy jej pomagać, warto wydawać na nią pieniądze polskiego podatnika. I to duże. W polityce konkretów jednak, a tylko taka ma sens, warto unikać ślepych zaułków i ślepych wystrzałów. Polski nie stać na błędy na Wschodzie – ani finansowo, ani politycznie.

Autor jest dyrektorem ds. strategii Warsaw Enterprise Institute i doradcą firm sektora zbrojeniowego

Aby przyniosła oczekiwane owoce, musi być oparta na konkretach, nie deklaracjach. Ukraina jest wielkim wyzwaniem, potrzebujemy jej jako bufora bezpieczeństwa, ale nie wolno dać się wciągnąć w tamtejsze bagno niemocy, korupcji i oligarchicznych biznesów.

Konkrety powinny wzmacniać nasze bezpieczeństwo, nie ugruntowując jednocześnie ukraińskich złych praktyk. Najlepiej byłoby zaproponować takie projekty, które pomogą Ukraińcom, ale w razie porażki nijak nie zaszkodzą Polsce. Jedno jest pewne, to Warszawa powinna wybierać programy pomocowe, kierując się własnymi interesami, a nie Kijów, mając na uwadze swoje.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kraj
Sadurska straciła kolejną pracę. Przez dwie dekady była na urlopie
Kraj
Mariusz Kamiński przed komisją ds. afery wizowej. Ujawnia szczegóły operacji CBA
Kraj
Śląskie samorządy poważnie wzięły się do walki ze smogiem
Kraj
Afera GetBack. Co wiemy po sześciu latach śledztwa?
śledztwo
Ofiar Pegasusa na razie nie ma. Prokuratura Krajowa dopiero ustala, czy i kto był inwigilowany