Jak tłumaczył Czarnecki w programie "Polityczna kawa" Tomasza Sakiewicza, podkomisja smoleńska, która powstała wkrótce po przejęciu władzy przez Prawo i Sprawiedliwość, nie bez przyczyny przyjęła model pracy polegający na utrzymywaniu ciszy medialnej do momentu ustalenia konkretów.
Jak zapewniał Czarnecki, aby osiągnąć rezultaty i "dowiedzieć się prawdy', śledztwo powinno być prowadzone "rzetelnie w oparciu o dowody, argumenty", i bez udziału mediów.
Wczoraj szef MON Antoni Macierewicz oświadczył, że podkomisji smoleńskiej udało się w zachowanych nagraniach rejestratorów wychwycić moment wybuchu na pokładzie prezydenckiego tupolewa.
- To wiadomość sensacyjna, czekamy na konkrety - mówił Czarnecki.
Zdaniem europosła PiS, "jeśli dziś ktoś wyklucza na 100 procent i się kładzie w progu niczym Rejtan, że nie było zamachu", podejrzewa on, że taka osoba jest albo rzecznikiem interesu Rosji, albo "broni własnych kłamstw, które na temat Smoleńska dana osoba propagowała". - Te kłamstwa często były drogą do kariery, dziennikarskiej czy politycznej, różnych osób w przeszłości. Dzisiaj, cokolwiek się powie w kwestii Smoleńska, odzywa się chór ancien regime'u, który wie, że obnażenie kłamstwa smoleńskiego będzie obnażało ich personalnie - mówił Czarnecki.