W kolejnym swoim liście do prezes TK prof. Biernat tłumaczy, że zgodnie z przedstawionymi przez niego w liście z 14 marca tego roku przepisami urlop, na który został przymusowo oddelegowany, w ogóle mu nie przysługuje.
Ponieważ Biernat nie doczekał się odpowiedzi na swoje pismo, domaga się teraz, aby zamiast formułki o "niezbywalnym prawie do urlopu" prezes Przyłębska wskazała konkretne przepisy, którymi kierowała się wysyłając go na odpoczynek. A wskazanie tych przepisów należy do jej obowiązków jako pracodawcy.
(...) Jak Pani wielokrotnie stwierdzała w środkach masowego przekazu, jest Pani sędzią o ogromnym doświadczeniu w orzekaniu w dziedzinie prawa pracy. Proszę wykazać i wykorzystać to doświadczenie odpowiadając merytorycznie na moje pismo" - pisze Biernat.
Urlopowany prezes TK zwraca się również do Julii Przyłębskiej, by przestała "wprowadzać w błąd opinię publiczną stwierdzając w mediach, że chroni Pani finanse publiczne i prawa pracownicze wysyłając mnie na wielomiesięczny urlop. W istocie uszczupla Pani finanse publiczne (...) odsuwając mnie na kilka miesięcy od orzekania".
Profesor kończy swój list ubolewaniem, że "z przykrością i smutkiem" obserwuje, jak wskutek takich działań obniżany jest prestiż TK, który wypracowywano przez ponad 30 lat.