Istnienie kilonowej, powstałej ze zderzenia dwóch gwiazd neutronowych, zostało przewidziane ok. 30 lat temu, ale 16 października astronomowie wreszcie ogłosili, że zaobserwowano to dotąd hipotetyczne zjawisko. Wieść o tym zelektryzowała cały świat naukowy. 70 obserwatoriów skierowało teleskopy we wskazany obszar.
Nowe fale grawitacyjne zarejestrowały dwa amerykańskie detektory należące do LIGO (Laserowe Interferometryczne Obserwatorium Fal Grawitacyjnych) – w Livingstone (Luizjana) i w Hanford (Waszyngton) oraz detektor Advanced Virgo, znajdujący się w Europejskim Obserwatorium Grawitacyjnym (EGO) w Cascinie we Włoszech.
Czułość tych detektorów jest trudna do wyobrażenia. Są w stanie zarejestrować drgania wywołane upadkiem szpilki po drugiej stronie globu. Tak delikatne odkształcenia generowane są przez fale grawitacyjne. Dotąd uważano, że ich źródłem są jedynie zderzenia czarnych dziur. Zmarszczki czasoprzestrzeni wywołane kolizją przemierzają wszechświat niczym fale na wodzie. Tyle że nigdy nie tracą energii, przenikają przez każdą materię i wywołują odkształcenia tak subtelne, że dopiero od niedawna LIGO i Virgo są w stanie je zarejestrować.
Fale i rozbłysk
Zaledwie 1,7 sekundy po odnotowaniu fal grawitacyjnych teleskop Fermiego wykrył krótką serię promieni gamma z tego samego źródła. Niecałe 11 godzin później po raz pierwszy dostrzeżono światło widzialne w obserwowanym obszarze galaktyki NGC 4993, zlokalizowanej w odległości około 130 milionów lat świetlnych od Ziemi w kierunku konstelacji Hydra.
– Gdy widmo pojawiło się na naszych ekranach, uświadomiłem sobie, że to najbardziej nietypowe zjawisko, jakie kiedykolwiek widziałem – mówi Stephen Smartt prowadzący obserwacje w ramach ePESSTO (extended Public ESO Spectroscopic Survey of Transient Objects). – Nigdy wcześniej niczego podobnego nie widziałem. Nasze dane wraz z informacjami z innych grup dowiodły, że to nie jest supernowa, a coś zupełnie innego.