Bigelow Expandable Acitivity Module (BEAM) to rozkładany niewielki moduł przymocowany do orbitalnej stacji. Miał mieć w czwartek swoją wielką premierę — astronauci zaczęli napełniać go powietrzem, a struktura powoli nabierała kształtów. Tego rodzaju konstrukcje mają być przyszłością kolonizacji kosmosu. Są łatwe do przewiezienia — zajmują po złożeniu niewiele miejsca, w porównaniu z konwencjonalnymi modułami są też bardzo lekkie. Po napełnieniu powietrzem stają dość się przestronne, aby weszli do nich ludzie.
Czwartkowy test BEAM to dopiero pierwsza próba napełnienia takiego modułu w realnych warunkach pracy na stacji. Nie wiadomo jeszcze co jest przyczyną problemów. NASA chce podjąć kolejną próbę w piątek.
Podczas pierwszej próby napełnienia astronauta Jeff Williams kierujący całym procesem miał usłyszeć głośne uderzenie. Wstrzymano wówczas na chwilę rozkładanie BEAM. Inżynierowie uznali to jednak za odgłos normalny podczas rozkładania kewlarowo-polimerowej struktury.
Nawet po udanym rozłożeniu modułu, astronauci nie spędzają tam zbyt wiele czasu. Najpierw przez pewien czas śluza pozostanie zamknięta, aby przekonać się, czy BEAM jest szczelny. Później — zapewne w przyszłym tygodniu — do środka wejdzie jeden z astronautów, który rozstawi przyrządy pomiarowe. Następnie reszta stacji zostanie ponownie odgrodzona od nadmuchiwanego modułu.
Czujniki mają monitorować m.in. ciśnienie, temperaturę i poziom promieniowania — chodzi o to, by sprawdzić, czy elastyczne ściany BEAM zapewniają ludziom wystarczającą ochronę. Oprócz czujników w module nic nie będzie przechowywane. Takie testy potrwają całe dwa lata.