Zdaniem Jana Woernera, pokładowy komputer lądownika niewłaściwie zbierał dane z otoczenia i błędnie odczytał wysokość. Przez to silniki hamujące włączyły się tylko na trzy sekundy; był to zbyt krótki czas, by odpowiednio zmniejszyć prędkość. W konsekwencji lądownik Schiaparelli z dużą siłą uderzył w powierzchnię Marsa i roztrzaskał się.
Pisał Piotr Kościelniak: Lądowanie Schiaparelliego miało być dość ryzykowne. Pojazd musiał wyhamować z prędkości 21 000 km/h do prędkości żwawego chodu człowieka. Czytaj więcej
Szczegółowe przyczyny październikowej katastrofy mają podać naukowcy z Rosji i Europejskiej Agencji Kosmicznej 21 listopada. Wtedy też mają zdecydować, jak będzie wyglądała przyszłość misji. Marsa okrąża bowiem cały czas europejski orbiter TGO, który ma badać atmosferę Czerwonej Planety.
Misja Schiaparellego była drugą w historii i drugą nieudaną europejską próbą lądowania na Marsie.
Schiaparelli, nazwany tak na cześć włoskiego astronoma Giovanniego Schiaparellego (1835-1910), został wysłany na Marsa w ramach misji ExoMars m.in. w celu poszukiwania biologicznych śladów życia na tej planecie. W budowę narzędzi badawczych wykorzystanych w tej misji zaangażowani byli również polscy naukowcy i polskie firmy.