Konkordat w niczym nie zaszkodził

Rozmowa z Antonim Dudkiem, politologiem i historykiem z UKSW w Warszawie

Publikacja: 08.01.2018 18:31

Konkordat w niczym nie zaszkodził

Foto: Fotorzepa, Darek Golik

Rzeczpospolita: Sejm stosowną ustawę przegłosował 8 stycznia 1998 r., prawie pięć lat po zawarciu umowy między Polską a Stolicą Apostolską. Dlaczego to trwało tak długo?

Prof. Antoni Dudek: Konkordat podpisano w lipcu 1993 r., gdy rząd Hanny Suchockiej, któremu w maju udzielono wotum nieufności, był w stanie dymisji. Przedterminowe wybory wygrał SLD, który był przeciwny ratyfikacji. Przeciwne były też pewne kręgi w Unii Pracy i Unii Demokratycznej, ale nie miały one rozstrzygającego wpływu na blokowanie ratyfikacji. Sytuacja zmieniła się po wyborach 1997 r. wygranych przez AWS. Zgoda na ratyfikację konkordatu była jedną z pierwszych decyzji nowego parlamentu, w którym przewagę miała centroprawica.

Jakie zarzuty wysuwano wobec konkordatu?

Pierwszym podnoszonym zarzutem wobec ratyfikacji było to, że zdymisjonowany rząd Suchockiej, a dokładnie szef dyplomacji Krzysztof Skubiszewski, nie powinien konkordatu w ogóle podpisać. Drugi argument dotyczył sensu jego podpisania, jakoby konkordat miał uprzywilejowywać wyznanie rzymskokatolickie względem innych wyznań i że jest to umowa, która wyszła z użycia w stosunkach międzynarodowych. Później były konkretne zarzuty do treści konkordatu.

Jakie?

Po pierwsze, jego przeciwnicy ostrzegali przed nadużyciami w kwestii tzw. małżeństwa konkordatowego, które umożliwia, by ślub kościelny miał znaczenie nie tylko z punktu widzenia religii, ale również polskiego prawa. Praktyka dowiodła, że zarzut był całkiem nietrafiony. Co więcej, konkordat rozwiązał problem bigamii w Polsce. Zdarzali się bowiem obywatele i obywatelki, którzy zawierali dwa różne śluby: z jedną osobą cywilny, z drugą kościelny. I w świetle prawa wszystko było w porządku, ale w świetle obowiązujących w Polsce standardów – już nie. Konkordat wyeliminował ten problem.

Po drugie, konkordat uznawał prawo do zarządzania przez duchownych katolickich cmentarzami religijnymi. Chodziło o prawa innowierców, bo w wielu małych ośrodkach nie ma cmentarza innego niż katolicki, wobec tego podnoszono zarzut, że księża nie będą dopuszczać do pochówku przedstawicieli innych wyznań lub osób bezwyznaniowych na jedynym w okolicy cmentarzu. Ale również ten zarzut się nie potwierdził.

Po trzecie, chodziło o finansowanie przez państwo Papieskiej Akademii Teologicznej.

Jak z perspektywy czasu ocenia pan tę umowę?

Konkordat z Polską był wolą Jana Pawła II. Umowa ta wiele spraw uporządkowała i w niczym nie zaszkodziła. Ale dla środowisk antyklerykalnych jest to symbol dominacji Kościoła katolickiego w Polsce.

—rozmawiał Łukasz Lubański

Rzeczpospolita: Sejm stosowną ustawę przegłosował 8 stycznia 1998 r., prawie pięć lat po zawarciu umowy między Polską a Stolicą Apostolską. Dlaczego to trwało tak długo?

Prof. Antoni Dudek: Konkordat podpisano w lipcu 1993 r., gdy rząd Hanny Suchockiej, któremu w maju udzielono wotum nieufności, był w stanie dymisji. Przedterminowe wybory wygrał SLD, który był przeciwny ratyfikacji. Przeciwne były też pewne kręgi w Unii Pracy i Unii Demokratycznej, ale nie miały one rozstrzygającego wpływu na blokowanie ratyfikacji. Sytuacja zmieniła się po wyborach 1997 r. wygranych przez AWS. Zgoda na ratyfikację konkordatu była jedną z pierwszych decyzji nowego parlamentu, w którym przewagę miała centroprawica.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kościół
Konferencja naukowa „Prawo i Kościół”
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Kościół
Spanie z księdzem, stworzenie sekty. Analiza decyzji kard. Kazimierza Nycza w głośnej sprawie
Kościół
Nie żyje ks. Roman Kneblewski. Słynący z kontrowersji duchowny miał 72 lata
Kościół
Spanie z księdzem, stworzenie sekty. Watykan zajmie się katolicką wspólnotą spod Warszawy
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Kościół
Wybory samorządowe 2024. KEP wyjaśnia, czym powinni kierować się wierzący