Sklepy internetowe działają często krótko, lecz prosto. Kuszą promocjami, pobierają pieniądze za rzekomo wysłany towar i zamykają działalność. Bywa, że robią to wielokrotnie – potrafią wyłudzić nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych, i to bezkarnie. Jest ich coraz więcej – i tych uczciwych, i tych fałszywych. Jak podaje Ministerstwo Cyfryzacji na podstawie informacji z witryn internetowych, w 2010 r. funkcjonowało ok. 7,5 tys. sklepów internetowych, w 2016 r. już ponad 14 tys. Rok temu policja wszczęła ponad 100 tys. postępowań o oszustwo, stwierdziła ich wszystkich 97 tys. Karniści twierdzą, że będzie ich jeszcze więcej. Co na to Ministerstwo Sprawiedliwości? Czy szykuje surowsze kary dla internetowych oszustów?
– Na tę chwilę Ministerstwo Sprawiedliwości nie prowadzi prac w tym zakresie – dowiedziała się „Rzeczpospolita". Trwają jednak prace na rzecz zmian w przepisach prawnych (w tym w kodeksie karnym i kodeksie postępowania karnego), by usprawnić postępowania w sprawie przestępstw dokonanych z wykorzystaniem nowych technologii oraz internetu. Mają być też dalsze usprawnienia procedur ścigania, aby je ułatwić.
Na ratunek
Policjanci zajmujący się rozwiązywaniem spraw fałszywych sklepów internetowych twierdzą, że aby ustrzec się przed konsekwencjami prawnymi, handlarze oferują pracę osobom, które później zostają wmanewrowane w wyłudzanie pieniędzy w ich imieniu bądź korzystają z kont zagranicznych. A to w dużej mierze utrudnia dotarcie do sprawców przestępstw.
Jak mogą bronić się ofiary? Istnieje specjalny adres poczty elektronicznej, na który internauta może przesłać informacje o zaistniałym w sieci incydencie oraz uzyskać wskazówki dotyczące dalszego postępowania.
– Policja prowadzi również współpracę z Naukową i Akademicką Siecią Komputerową (NASK), która polega na uzyskiwaniu informacji o popełnionych przestępstwach w sieci, zgłaszanych do NASK przez użytkowników internetu – dowiedziała się „Rzeczpospolita" w KGP.