Suplementy diety poza kontrolą nowej inspekcji bezpieczeństwa żywności

Rozmowa | Paweł Wojciechowski, Katedra Prawa Rolnego i Systemu Ochrony Żywności, Wydział Prawa i Administracji UW

Aktualizacja: 29.07.2016 08:29 Publikacja: 29.07.2016 08:05

Suplementy diety poza kontrolą nowej inspekcji bezpieczeństwa żywności

Foto: 123RF

Rz: Rząd planuje utworzyć Państwową Inspekcję Bezpieczeństwa Żywności (PIBŻ) łączącą uprawnienia kilku inspekcji. Te mają zniknąć. Czy to dobry pomysł?

Paweł Wojciechowski: Taka reforma jest potrzebna. Projekt ustawy o PIBŻ wyłącza ją spod podwójnego podporządkowania. Obecnie inspekcje podlegają swoim szefom i wojewodzie. Pierwszy sprawuje nadzór merytoryczny, a drugi decyduje o podziale pieniędzy. Po zmianach pozycja Głównego Inspektora Bezpieczeństwa Żywności się wzmocni – będzie samodzielnie decydował o kwestiach finansowych i obsadzie personalnej oraz ponosił za te decyzje osobistą odpowiedzialność. Ponadto znikną spory kompetencyjne między inspekcjami – dotychczas niejednokrotnie trudno było ocenić, kto ma kontrolować daną dziedzinę. Po ujawnieniu przez media pewnych zaniedbań poszczególne inspekcje nie będą się już tłumaczyć brakiem swojej właściwości – po zmianie będzie jasne, kto odpowiada za ewentualne błędy. Przedsiębiorcy zaś będą mogli zgłaszać wszystkie działania i zapytania związane z produkcją żywności i obrotem nią do jednej instytucji, co ułatwi im prowadzenie działalności.

Czy jedna kontrola będzie równie skuteczna jak trzy?

Fakt, że będzie jedna inspekcja, nie oznacza, że znikną specjalizacje inspektorów. To, co kiedyś robiły różne osoby niezależnie od siebie i w różnym czasie, teraz będą robiły w sposób w pełni skoordynowany. Jedna inspekcja ma znać wyniki poprzednich kontroli. Jeśli wypadły pozytywnie, to przedsiębiorcę można będzie potraktować łagodniej, na zasadzie zaufania, proporcjonalnie do ryzyka. W USA kontrole oparte są na wzajemnym zaufaniu – służba nie przychodzi, by koniecznie wykryć nieprawidłowość, tylko by pomóc naprawić to, co jeszcze nie funkcjonuje, jak należy. Żadne przepisy tego nie zmienią, ale stworzenie jednolitej struktury daje Głównemu Inspektorowi większe możliwości ujednolicenia procedur. Jednej inspekcji łatwiej będzie też współpracować w Unii, ale także np. z Chinami czy Rosją.

Ale nie będzie to całkowita unifikacja, sanepid pozostanie oddzielnie. Dlaczego?

Inspekcja sanitarna kontroluje wiele dziedzin, nie tylko żywność, dlatego musi pozostać odrębna. Ale nie podoba mi się, że według rządowego projektu PIBŻ nie będzie mieć pełnej kontroli nad żywnością. Suplementy diety, według przepisów UE, zaliczane są do żywności i nie powinny pozostawać w gestii sanepidu. Zawsze będą sytuacje wątpliwe, np. kwestia odgraniczenia produktu żywnościowego i leczniczego, ale rozbijanie kontroli w obszarze samej żywności jest niekonsekwencją. W projekcie Kukiz '15 przewidziano pełną kontrolę PIŻ nad „łańcuchem rolno-spożywczym" – od pola do stołu, bez żadnych wyjątków. Jest to zbieżne z unijnym tzw. pakietem nowych przepisów dotyczących reformy, m.in. urzędowej kontroli żywności.

Krytykował pan też podległość inspekcji ministrowi rolnictwa – co w tym złego?

Inspekcja jest od tego, żeby nadzorować, ma zatem wyszukiwać przypadki, w których przedsiębiorca niewłaściwie zastosował się do przepisów. Minister zaś jest zainteresowany rozwojem gospodarki – dlatego stara się wspierać przedsiębiorstwa. Cele działania ministra rolnictwa i inspekcji są więc różne, a w przypadku podporządkowania Głównego Inspektora bezpieczeństwa żywności ministrowi rolnictwa minister może zalecić inspekcji wzmocnienie działań albo, przeciwnie, zasugerować, aby nie zajmowano się jakimś aspektem, co będzie sprzyjało celom ministra, ale niekoniecznie celom inspekcji. Dzięki podleganiu bezpośrednio premierowi Główny Inspektor mógłby współpracować zarówno z ministrem rolnictwa, jak i z ministrem zdrowia na partnerskich warunkach, a nie w relacji podporządkowania.

—rozmawiał Szymon Cydzik

Rz: Rząd planuje utworzyć Państwową Inspekcję Bezpieczeństwa Żywności (PIBŻ) łączącą uprawnienia kilku inspekcji. Te mają zniknąć. Czy to dobry pomysł?

Paweł Wojciechowski: Taka reforma jest potrzebna. Projekt ustawy o PIBŻ wyłącza ją spod podwójnego podporządkowania. Obecnie inspekcje podlegają swoim szefom i wojewodzie. Pierwszy sprawuje nadzór merytoryczny, a drugi decyduje o podziale pieniędzy. Po zmianach pozycja Głównego Inspektora Bezpieczeństwa Żywności się wzmocni – będzie samodzielnie decydował o kwestiach finansowych i obsadzie personalnej oraz ponosił za te decyzje osobistą odpowiedzialność. Ponadto znikną spory kompetencyjne między inspekcjami – dotychczas niejednokrotnie trudno było ocenić, kto ma kontrolować daną dziedzinę. Po ujawnieniu przez media pewnych zaniedbań poszczególne inspekcje nie będą się już tłumaczyć brakiem swojej właściwości – po zmianie będzie jasne, kto odpowiada za ewentualne błędy. Przedsiębiorcy zaś będą mogli zgłaszać wszystkie działania i zapytania związane z produkcją żywności i obrotem nią do jednej instytucji, co ułatwi im prowadzenie działalności.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Spadki i darowizny
Poświadczenie nabycia spadku u notariusza: koszty i zalety
Prawo w Firmie
Trudny państwowy egzamin zakończony. Zdało tylko 6 osób
Podatki
Składka zdrowotna na ryczałcie bez ograniczeń. Rząd zdradza szczegóły
Ustrój i kompetencje
Kiedy można wyłączyć grunty z produkcji rolnej
Sądy i trybunały
Reforma TK w Sejmie. Możliwe zmiany w planie Bodnara