Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów otrzymywał skargi na wysokość opłat windykacyjnych pobieranych przez banki, firmy pożyczkowe i SKOK-i. Dlatego prezes urzędu skierował tzw. wezwania miękkie. Ten tryb pozwala na szybkie wyeliminowanie podejrzewanych nieprawidłowości bez wszczęcia postępowania. Urząd opisuje swoje wątpliwości i daje przedsiębiorcy czas na zmianę.
W wystąpieniach prezes UOKiK pytał, jakimi kosztami instytucje finansowe obciążają konsumentów za wysłanie upomnienia czy wizytę windykatora oraz w jakiej kolejności stosują te środki i jak często. – Nie ulega wątpliwości, że długi trzeba spłacać, dlatego gdy konsument spóźnia się z uregulowaniem raty, firmy mają prawo przypomnieć mu o zaległościach. Jednak opłaty, które pobierają za czynności windykacyjne, mają odpowiadać kosztom faktycznie ponoszonym. Bez względu na branżę. Takie działania muszą być podejmowane stopniowo – od najmniej kosztownych do tych najwyższych. Poza tym, muszą być rozłożone w czasie, żeby konsument mógł się zapoznać z monitem i uregulować zaległość – mówi Marek Niechciał, prezes UOKiK. Efekt działań urzędu: instytucje finansowe zrezygnowały z pobierania opłat windykacyjnych lub znacznie je obniżyły. Obecnie urząd przygląda się, jakimi kosztami inne banki lub SKOK-i obciążają konsumentów.
Tzw. działania miękkie urzędu dotyczyły:
Aasa – zrezygnowała z opłat za monity. Pobiera jedynie odsetki za opóźnienie. Wcześniej opłaty wynosiły: 25 zł za monit, 49 zł za wezwanie do zapłaty i za skierowanie należności do windykacji.
Alior Bank – zrezygnował z pobierania opłat za windykację terenową (która wynosiła 85 zł) oraz opłat za upomnienie wysłane listem zwykłym (wcześniej 25 zł). Jednocześnie zmienił postanowienie umowne, tak że wysyłka listu poleconego będzie wynosiła 4,20 zł (zamiast 40 zł), natomiast list polecony za zwrotnym potwierdzeniem odbioru - 6,20 zł.