Zamiast 4 proc. wzrost PKB sięgnie 2 proc.? To możliwe

Pierwotnie rząd zakładał, że wzrost gospodarczy Polski sięgnie w tym roku 3,8 proc. Obecnie Ministerstwo Rozwoju oczekuje zwyżki PKB o 3,4 proc. Jest jednak coraz bardziej prawdopodobne, że finalnie PKB urośnie jedynie o 2 proc., głównie za sprawą przedłużającego się spadku inwestycji.

Publikacja: 14.10.2016 05:00

Marcin Lipka, analityk rynkowy w Cinkciarz.pl

Marcin Lipka, analityk rynkowy w Cinkciarz.pl

Foto: Archiwum

Do końca pierwszej połowy roku większość publicznych i prywatnych instytucji zakładała, że polski PKB zwiększy się w tym toku co najmniej o 3,5 proc. Przykładowo czerwcowe szacunki Ministerstwa Rozwoju wskazywały na wzrost o 3,8 proc. Komisja Europejska w majowych prognozach oczekiwała tempa rozwoju na poziomie 3,7 proc.

Obecnie resort rozwoju spodziewa się wzrostu PKB o 3,4 proc. Potwierdził to wicepremier Mateusz Morawiecki w wypowiedzi z 12 października. O 0,4 pkt proc. w dół prognozę wzrostu naszej gospodarki zrewidowała też m.in. agencja ratingowa Moody's. Cały czas próżno jednak szukać wyraźnie bardziej pesymistycznych wskazań, choć ryzyko ich realizacji jest względnie wysokie.

W PKB podstawowe komponenty to konsumpcja prywatna, konsumpcja publiczna oraz inwestycje. Ich wkład w tworzenie PKB wynosi odpowiednio ok. 60 proc., 20 proc. i 20 proc. Oczywiście do tego mamy jeszcze eksport netto oraz zmianę zapasów, ale na chwilę pomińmy rolę tych komponentów.

Dane GUS za drugi kwartał pokazują, że PKB wzrósł o 3,1 proc. rok do roku. Ogólny wzrost konsumpcji, prywatnej i publicznej, sięgnął 3,5 proc. rok do roku, a inwestycje spadły o 4,9 proc. Z tego wynika, że wkład podstawowych komponentów we wzrost PKB wyniósł w zaokrągleniu odpowiednio 2,7 pkt proc. i -0,9 pkt proc., co łącznie daje wynik 1,8 proc. rok do roku. Skąd więc pojawiła się wartość 3,1 proc.? Wynika to z faktu, że finalny odczyt został podniesiony przez dodatni wkład eksportu netto na poziomie aż 0,8 pkt proc. Z kolei zmiana poziomu zapasów dodała do ostatecznego odczytu 0,5 pkt proc. Tymczasem wiele wskazuje na to, że udział tych dwóch ostatnich składowych PKB będzie zanikał.

W komunikacie PAP z 12 września br. Ministerstwo Rozwoju zrewidowało w dół prognozę salda obrotów towarowych w tym roku z 7,4 mld euro do 4,0 mld euro. To byłby bardzo podobny wynik do tego z 2015 r., co oznaczałoby, że wkład eksportu netto do wzrostu PKB w całym 2016 r. mógłby być praktycznie niezauważalny.

Jeżeli zaś chodzi o zmianę zapasów, to jest to komponent PKB trudny do oszacowania. Komisja Europejska oczekiwała jednak, że jego wkład do wzrostu będzie w tym roku zerowy. Ministerstwo Finansów w kwietniu br. uważało, że wkład ten wyniesie -0,1 pkt proc. Ogólnie widać, że pozycje „eksport netto" oraz „zapasy" będą miały niewielki wpływ na wzrost PKB w tym roku. W rezultacie ostateczny odczyt będzie więc zależał od kluczowych komponentów, czyli konsumpcji i inwestycji.

Jest powszechnie wiadome, że obecny spadek inwestycji wynika głównie z opóźnień w realizacji projektów współfinansowanych z funduszy unijnych. Potwierdza to chociażby raport NBP z października „Sytuacja finansowa sektora przedsiębiorstw w II kw. 2016 r.". Można tam m.in. przeczytać, że „zapaść inwestycyjna szczególnie dotknęła przedsiębiorstw samorządowych". Słabość inwestycji infrastrukturalnych widoczna jest także w najnowszym Biuletynie Statystycznym GUS, opublikowanym pod koniec września br. Nakłady inwestycyjne w branżach transport i gospodarka magazynowa spadły w pierwszym półroczu o 38,6 proc. względem poprzedniego półrocza, w obszarach pobór wody i gospodarowanie ściekami skurczyły się zaś o ponad 50 proc. rok do roku. W sierpniu br. produkcja sprzedana w kategoriach „budowa budynków" i „budowa obiektów inżynierii lądowej i wodnej" obniżyła się odpowiednio o 23 proc. i 20 proc. rok do roku. Trudno się spodziewać, aby publiczne nakłady na środki trwałe pod koniec roku nagle wzrosły. Na przykład w sektorze kolejowym, jak pisze NBP, inwestycje do 2023 r. mają sięgnąć 67 mld zł, ale „wciąż nie ma ostatecznego planu inwestycji".

Podsumowując, biorąc pod uwagę skalę i przyczyny spadku inwestycji, można z dużym prawdopodobieństwem założyć, że ten proces będzie kontynuowany do końca roku. Spowoduje to, że nakłady brutto na środki trwałe mogą spaść o 4–5 proc. Tymczasem spożycie ogółem raczej nie osiągnie wartości oczekiwanych przez Ministerstwo Rozwoju i zamiast wzrosnąć o ok. 4,0 proc. rok do roku, zwiększy się raczej podobnie jak w I połowie br., czyli o około 3,5 proc.

To oznaczałoby, że wkład konsumpcji publicznej i prywatnej we wzrost PKB będzie prawdopodobnie bliski 2,9 pkt proc. Inwestycje z kolei powinny odjąć ok. 0,9 pkt proc. Pamiętając o wcześniejszych założeniach, że eksport netto i zmiana zapasów będą miały neutralny wpływ na PKB, ostatecznie tempo wzrostu gospodarczego w Polsce prawdopodobnie zamknie się w tym roku na poziomie około 2 proc.

Do końca pierwszej połowy roku większość publicznych i prywatnych instytucji zakładała, że polski PKB zwiększy się w tym toku co najmniej o 3,5 proc. Przykładowo czerwcowe szacunki Ministerstwa Rozwoju wskazywały na wzrost o 3,8 proc. Komisja Europejska w majowych prognozach oczekiwała tempa rozwoju na poziomie 3,7 proc.

Obecnie resort rozwoju spodziewa się wzrostu PKB o 3,4 proc. Potwierdził to wicepremier Mateusz Morawiecki w wypowiedzi z 12 października. O 0,4 pkt proc. w dół prognozę wzrostu naszej gospodarki zrewidowała też m.in. agencja ratingowa Moody's. Cały czas próżno jednak szukać wyraźnie bardziej pesymistycznych wskazań, choć ryzyko ich realizacji jest względnie wysokie.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Materiał partnera
Najważniejsza jest idea demokracji. Także dla gospodarki
Wydarzenia Gospodarcze
Polacy szczęśliwsi – nie tylko na swoim
Materiał partnera
Dezinformacja łatwo zmienia cel
Materiał partnera
Miasta idą w kierunku inteligentnego zarządzania
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Materiał partnera
Ciągle szukamy nowych rozwiązań