Prokurator trybunału ONZ w Hadze Serge Brammertz ocenił, że sędziowie MTKJ dokonali błędnej interpretacji dowodów i w konsekwencji przyjęli, iż "wypędzanie ludności cywilnej było humanitarnym gestem", a mowa nienawiści po prostu podnosiła morale wśród sił Serbów.

Warto przypomnieć, że Brammertz już na początku kwietnia zapowiedział odwołanie od wyroku uniewinniającego byłego wicepremiera Serbii i lidera skrajnych nacjonalistów Vojislava Szeszelja. Oskarżenie żądało dla lidera Serbskiej Partii Radykalnej 28 lat więzienia.

Międzynarodowy Trybunał Karny dla byłej Jugosławii 31 marca uniewinnił twórcę słynących z okrucieństw paramilitarnych oddziałów czetników, zorganizowanych na wzór oddziałów monarchistycznej partyzantki z czasów II wojny światowej. - Prokuratura nie wykazała konkretnego zawiązku między wystąpieniami nacjonalistycznymi Szeszelja a zbrodniami popełnionymi w Bośni i Hercegowinie, Chorwacji i Serbii - brzmiało oświadczenie wydane przez MTKJ w dniu ogłoszenia wyroku.

Był to pierwszy wyrok Trybunału ogłoszony pod nieobecność oskarżonego o zbrodnie wojenne. Szeszelj trafił do haskiego aresztu 12 lat temu. W listopadzie 2014 roku ze względów humanitarnych został warunkowo zwolniony. Trybunał zastrzegł jednak, że oskarżony nie może wpływać na postawę świadków i poszkodowanych w jego sprawie. Szeszelj miał też zobowiązać się, że na wezwanie sędziów bezzwłocznie wróci do Hagi. Gdy jednak w maju ubiegłego roku Trybunał zażądał od rządu w Belgradzie aresztowania i przekazania go z powrotem do Hagi, władze serbskie odmówiły. A sam zainteresowany stwierdził, że „dobrowolnie nie wróci do aresztu”.

Kilka dni po uniewinnieniu, Chorwacja zakazała Szeszeljowi wjazdu na swoje terytorium.