Prawdziwej, śmiercionośnej broni, Ukraińcy nie dostali nawet od Polaków, uważających się za ich adwokatów. O wsparciu Kijowa 300 milionami dolarów, za które rząd Ukrainy mógłby kupić broń dla swojej armii, zdecydował amerykański Senat, ale ustawy na razie nie podpisał Barack Obama. Prezydent nie słuchał też apeli Izby Reprezentantów, która zdecydowaną większością głosów – posłów z obu partii Republikańskiej i Demokratycznej – przyjęła w marcu rezolucję w sprawie wsparcia Ukrainę bronią, która pozwoli jej na obronę przed rosyjską agresją.
Rok temu prezydent Litwy Dalia Grybauskait?, jako pierwszy przywódca kraju UE, obiecała Ukraińcom prawdziwą śmiercionośną broń.
- Czy Kijów ją od was otrzymał? - zapytała „Rzeczpospolita" ministra spraw zagranicznych Litwy.
Linas Linkevičius: - Zrobiliśmy, co obiecaliśmy. Ale nie mówiliśmy o tym głośno. Wierzymy, że Ukraińcy naprawdę potrzebują wsparcia, bo mają przeciw sobie siły, które są lepiej wyposażone niż niektóre armie państw europejskich. Separatyści dostali sprzęt od Federacji Rosyjskiej, nie można przecież kupić czołgów i nowoczesnej broni artyleryjskiej w supermarkecie. Inni mówią o rozwiązaniu pokojowym, dyplomatycznym, ale nie wspominają o rosyjskim wsparciu militarnym dla separatystów na Ukrainie. To nie pomaga Ukrainie w obronie, która jest jej prawem i obowiązkiem. Pokój nadejdzie, ale kraj będzie zniszczony. Ukrainie trzeba pomóc ekonomicznie, politycznie, ale też militarnie. My udzielamy wsparcia militarnego. Z obiektywnych przyczyn nie jest na tyle duże, by zmienić sytuację. Ale to akt moralny, akt solidarności. Robimy to, co obiecaliśmy.
- Czyli dostarczyliście śmiercionośną broń?