– Otwarcie grożą atakami terrorystycznymi na całym terytorium Ukrainy. Ale dzięki temu może wreszcie społeczność międzynarodowa uzna te separatystyczne twory za organizacje terrorystyczne – powiedział „Rz" ekspert kijowskiego Centrum Razumkowa Ołeksij Melnyk.
W niedzielę w nocy w centrum Doniecka w zamachu bombowym zginął rosyjski obywatel Arsenij Pawłow, znany pod pseudonimem Motorola. Ładunek wybuchowy zamontowano w windzie, do której wsiadł wraz z ochroniarzem, a odpalono zdalnie. Sprawców nikt nie widział.
„Zginął bohater, legendarny dowódca z Doniecka" – poinformował w nocy rosyjskich widzów szef kremlowskiej propagandy Dmitrij Kisielow. „Jak rozumiem, Poroszenko zerwał rozejm i wypowiedział nam wojnę. Nie będzie żadnej litości, kiedy dojdziemy do Żytomierza" – zapowiedział „prezydent Donieckiej Republiki Ludowej" Aleksandr Zacharczenko na wieść o „śmierci bliskiego przyjaciela".
Ale w poniedziałek sytuacja na froncie się nie zmieniła. – Cały czas ostrzeliwują nas na wszystkich odcinkach frontu. Od tygodnia trwają coraz cięższe walki w okolicach Mariupola – powiedział „Rz" ukraiński ekspert wojskowy Konstantin Maszowiec. Ministerstwo Obrony informuje, że w okolicach tego miasta rosyjskie oddziały stosują nową taktykę: spalonej ziemi. Za pomocą ciężkiej artylerii próbują zniszczyć wszystkie zabudowania po ukraińskiej stronie frontu, by pozbawić żołnierzy jakiejkolwiek ochrony w stepie. Maszowiec twierdzi jednak, że nie nastąpiła widoczna zmiana sytuacji.
Urodzony w rosyjskiej Uchcie „Motorola" brał udział w zajmowaniu Krymu (otrzymał za to dwa rosyjskie odznaczenia), separatystycznych rozruchach marcu 2014 roku w Charkowie, a potem został dowódcą własnego oddziału w Donbasie. – Należał do tak zwanych rosyjskich turystów, przywiezionych na Ukrainę przez oficera rosyjskich służb specjalnych Igora Girkina – powiedział „Rz" jeden z ukraińskich wojskowych.