Wielka wojna czy kruchy pokój

W relacjach z Moskwą Kijów przygotowuje się do każdego scenariusza, również tego najgorszego – jeszcze silniejszego uderzenia Kremla.

Aktualizacja: 17.04.2018 20:37 Publikacja: 16.04.2018 19:23

Wielka wojna czy kruchy pokój

Foto: AFP

Szef ukraińskiego MSW Arsen Awakow, powołując się na „sygnały z otoczenia Kremla", ujawnia dwie koncepcje rozwoju wydarzeń na Ukrainie.

Jedna to kapitulacja Władimira Putina pod presją zachodnich sankcji oraz dotkniętych tymi sankcjami rosyjskich oligarchów, blisko związanych z rosyjskim prezydentem. Podczas jednego z najbliższych spotkań grupy normandzkiej (Ukraina, Rosja, Francja i Niemcy) prezydent Putin, według Awakowa, miałby oświadczyć: „bierzcie z powrotem swój Donbas" (chodzi o pozostające od czterech lat poza kontrolą Kijowa samozwańcze republiki ludowe Doniecką i Ługańską).

Drugi zaś scenariusz jest całkowitym przeciwieństwem pierwszego. Rosyjska armia miałaby z całą swoją siłą uderzyć w Donbasie, co dla Ukrainy może „zakończyć się katastrofą". W ten sposób Kreml miałby „zademonstrować siłę" na tle coraz bardziej pogarszających się relacji z Zachodem.

Armaty wciąż grzmią

Analitycy w Kijowie twierdzą, że ten drugi scenariusz dla Ukrainy jest, niestety, bardziej prawdopodobny. – Dzisiaj nie ma żadnych powodów, by przepuszczać, że Rosja zrezygnuje z Donbasu. Putin nie wycofa się stamtąd, jeżeli nie zademonstruje jakiegoś zwycięstwa – mówi „Rzeczpospolitej" Ołeksij Melnyk, ekspert ds. bezpieczeństwa międzynarodowego z kijowskiego Centrum Razumkowa.

W Donbasie do pokoju jest jeszcze bardzo daleko. Tylko w ubiegłym tygodniu pozycje ukraińskiej armii zostały ostrzelane prawie 400 razy. W wyniku tych ostrzałów zginął jeden ukraiński żołnierz, a około dwudziestu zostało rannych. Od kilku miesięcy w Kijowie podkreślają, że walczą już nie z prorosyjskimi separatystami, ale z rosyjską armią. Wszystko przez ustawę „o deokupacji Donbasu", którą Rada Najwyższa przyjęła w lutym. W świetle tej ustawy ukraińska armia już nie uczestniczy w „operacji antyterrorystycznej", lecz odpiera „agresję Rosji".

Sympatyzujący z Kremlem rosyjscy analitycy utrzymują, że „rosyjskiej armii w Donbasie nie ma" i sugerują, że wojna na wschodzie Ukrainy szybko się nie zakończy. – Podobnych miejsc na świecie jest bardzo wiele. Przykład Cypru pokazuje, że potrwać może to bardzo długo – mówi Aleksiej Podbieriozkin, szef rosyjskiego Centrum Badań Wojskowo-Politycznych, działającego przy prestiżowym Moskiewskim Państwowym Instytucie Stosunków Międzynarodowych (MGIMO).

Zapomniane porozumienia

Kijów zarzuca Moskwie, że po drugiej stronie linii frontu używana jest artyleria, której według „porozumień mińskich" w ogóle tam nie powinno być. O porozumieniach tych mówi się już coraz mniej, gdyż od ich podpisania w 2015 roku żaden z punktów nie został w pełni wykonany.

- Porozumienia znajdują się obecnie w stanie stagnacji. Nie widzimy nawet dalekiej perspektywy poprawy sytuacji w Donbasie – mówił niedawno „Rzeczpospolitej" Denis Puszylin, przedstawiciel samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej w grupie kontaktowej w Mińsku.

Wielu ukraińskich polityków, w tym m.in. Awakow, mówiło, że Ukraina pogodziła się z tym w obawie przez wielką wojną z Rosją. Zresztą Rada Najwyższa do dzisiaj nie ratyfikowała tych porozumień.

– Gdyby wykonano je w takiej kolejności, jak zostały napisane, powstałaby enklawa, która miałaby wpływ na politykę wewnętrzną i zagraniczną ukraińskiego rządu – twierdzi Melnyk.

Nie tylko Donbas

Odwiedzając kilka dni temu Kijów mołdawski premier Pavel Filip przypomniał Ukraińcom o rosyjskich żołnierzach w Naddniestrzu. Po raz kolejny zaapelował do Moskwy, by wycofała swoje jednostki z separatystycznej enklawy. Rosyjski wicepremier Dmitrij Rogozin od razu odparł, że Rosja nie zamierza wycofywać swoich żołnierzy z „terytorium nieuznawanej republiki". Ogłoszonej jeszcze w 1990 roku niepodległości Naddniestrza nie uznała nawet Moskwa, ale de facto przekształciła to terytorium w swoją kolonię. Po dawnej 14. Armii Radzieckiej w Tyraspolu pozostało kilkanaście tysięcy ton amunicji. Znajduje się tam około 2 tys. rosyjskich żołnierzy, którzy, jak twierdzi rosyjski resort obrony, chronią magazyny z tą amunicją.

– Mołdawia od lat bezskutecznie domaga się ich wycofania i mówi o tym na wszystkich forach międzynarodowych – mówi „Rzeczpospolitej" mołdawski politolog Cornel Ciurea z Instytutu Rozwoju i Inicjatyw Społecznych Viitorul. – W razie potrzeby Rosja zawsze może użyć tych sił przeciwko Mołdawii czy Ukrainie i tylko dlatego tam pozostają – dodaje.

Szef ukraińskiego MSW Arsen Awakow, powołując się na „sygnały z otoczenia Kremla", ujawnia dwie koncepcje rozwoju wydarzeń na Ukrainie.

Jedna to kapitulacja Władimira Putina pod presją zachodnich sankcji oraz dotkniętych tymi sankcjami rosyjskich oligarchów, blisko związanych z rosyjskim prezydentem. Podczas jednego z najbliższych spotkań grupy normandzkiej (Ukraina, Rosja, Francja i Niemcy) prezydent Putin, według Awakowa, miałby oświadczyć: „bierzcie z powrotem swój Donbas" (chodzi o pozostające od czterech lat poza kontrolą Kijowa samozwańcze republiki ludowe Doniecką i Ługańską).

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej