W wywiadzie dla „Komsomolskiej Prawdy" Patruszew przedstawił propozycję zakończenia konfliktu z Ukrainą: Krym pozostaje w Rosji („społeczność międzynarodowa uzna Krym za rosyjskie terytorium, bo decyzję narodu Krymu należy szanować"), a Donbas przy Ukrainie.
„Donbas nigdy nie opuszczał Ukrainy" – powiedział Patruszew. Co jest nieprawdą, bo rosyjscy separatyści zarówno z tzw. Donieckiej, jak i z Ługańskiej Republiki Ludowej ogłaszali niepodległość.
Propozycja, jak się zdaje, jest skierowana wprost do Waszyngtonu, mimo że nie uczestniczy on w rozmowach pokojowych na temat zakończenia wojny na Ukrainie. Patruszew w tym samym wywiadzie stwierdził bowiem, że NATO „dokładnie wypełnia założenia amerykańskiej polityki", a „dla neutralizacji zbyt samodzielnych członków (Niemcy, Francja, Włochy) Waszyngton wykorzystuje antyrosyjską orientację krajów wschodniego skrzydła".
Jednocześnie obecny sekretarz kremlowskiej Rady Bezpieczeństwa oskarżył Waszyngton o to, że chce doprowadzić do rozpadu Rosji. „Przywódcy USA postawili sobie za cel dominację w świecie. Dlatego nie potrzebują silnej Rosji – stwierdził. –
Odwrotnie, chcą maksymalnie osłabić nasz kraj. Nie wykluczają osiągnięcia tego celu poprzez doprowadzenie do rozpadu Rosji. To otworzyłoby USA dostęp do bogatych zasobów, którymi – ich zdaniem – Rosja niezasłużenie dysponuje".