Ukraina: Przyjaźń z Kremlem albo rozbiór

W rosyjskim parlamencie rozważa się ponowne wytyczenie granic państwa ukraińskiego.

Aktualizacja: 17.01.2018 17:05 Publikacja: 16.01.2018 18:01

Rosyjskie zielone ludziki blokują ukraińską bazę wojskową na Krymie w marcu 2014 roku

Rosyjskie zielone ludziki blokują ukraińską bazę wojskową na Krymie w marcu 2014 roku

Foto: shutterstock

W 1997 roku prezydenci Ukrainy i Rosji podpisali porozumienie „o przyjaźni, współpracy i partnerstwie". Wtedy Leonid Kuczma i Borys Jelcyn zagwarantowali nawzajem nietykalność granic i poszanowanie integralności terytorialnej. Zobowiązania te zostały złamane, gdy wiosną 2014 roku Rosja anektowała Krym, chwilę wcześniej wysyłając tam zielone ludziki, żołnierzy bez oznaczeń. De iure porozumienie obowiązuje do dziś, ponieważ przez żadną ze stron nie zostało oficjalnie wypowiedziane.

Co więcej, w świetle tego porozumienia Ukraina nadal pozostaje „strategicznym partnerem Rosji". Rosyjska Duma chce to zmienić, gdyż według dokumentu półwysep jest nadal częścią Ukrainy.

– Uznanie granic jest współzależne od przyjaźni, współpracy i partnerstwa. A to oznacza, że jeżeli nie ma przyjaźni, to pojawia się pretekst do ponownego wyjaśnienia wszystkich kwestii, w tym również dotyczących granic – stwierdził kilka dni temu deputowany Dumy Konstantin Zatulin, wiceszef komisji ds. Wspólnoty Niepodległych Państw (WNP).

Od ponad 20 lat Zatulin stoi na czele wspieranego przez Kreml Instytutu Krajów WNP, który był jednym z organizatorów tak zwanego krymskiego referendum oraz finansował prorosyjskich separatystów w południowo-wschodnich regionach Ukrainy. Działalność na Ukrainie prowadził już dawno – organizował masowe protesty przeciwko ukraińsko-amerykańskim manewrom „Sea Breeze 2006" w Teodozji. Nie bez udziału Zatulina przeciwko współpracy z NATO protestowano wtedy m.in. w Doniecku, Zaporożu i Odessie. W konsekwencji do manewrów nie doszło, ale od tamtej pory Zatulin jest personą non grata na Ukrainie, a po aneksji Krymu sąd w Kijowie wydał nakaz jego aresztowania.

Deputowany rządzącej Jednej Rosji tym się nie przejmuje i twierdzi, że porozumienie „o przyjaźni i partnerstwie z Ukrainą" powinno zostać rozwiązane. Zapowiada, że rosyjski parlament zajmie się tym w najbliższym czasie. Wszystko dlatego, że termin ważności porozumienia upływa pod koniec roku, ale zostanie przedłużony automatycznie o 10 lat, jeżeli Kijów lub Moskwa nie wypowiedzą go z półrocznym wyprzedzeniem.

– Rosja nie powinna wycofywać się z tego porozumienia, ponieważ po likwidacji junty, która obecnie rządzi w Kijowie, naród Ukrainy wybierze nowy rząd – mówi „Rzeczpospolitej" Siergiej Markow, rosyjski politolog blisko związany z Kremlem. – Uważam jednak, że Ukraina zostanie podzielona. Większość mieszkańców m.in. Odessy, Charkowa, Mikołajowa i Zaporoża chciałaby dołączyć do Rosji. Mieszkańcy Ukrainy powinni mieć prawo do decydowania o swoim losie – dodaje.

O swoim losie Ukraińcy zdecydowali podczas referendum w 1991 roku, gdy odłączyli się od Związku Radzieckiego i ogłosili niepodległe państwo. Trzy lata później Kijów zrezygnował z sowieckiej broni nuklearnej. W zamian USA, Wielka Brytania i Rosja zobowiązały się do respektowania suwerenności i integralności terytorialnej Ukrainy, podpisując w 1994 roku memorandum budapeszteńskie. Nie pomogło to jednak Ukrainie, która wskutek aneksji półwyspu i wybuchu wojny w Donbasie została odcięta od znacznej części swojego terytorium i straciła 13 proc. ludności kraju. Tymczasem szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow w poniedziałek zapewniał, że wszystko się odbyło zgodnie z prawem.

– Rosja nie groziła Ukrainie uderzeniem nuklearnym, dlatego memorandum budapeszteńskie nie zostało naruszone – mówił.

– Zachód pokazał, że nie jest zdolny reagować na działania Rosji – mówi „Rzeczpospolitej" Wołodymyr Ohryzko, były szef ukraińskiego MSZ. – Ale dotyczy to nie tylko nas. Szef dyplomacji jednego ze wschodnioeuropejskich krajów mówił mi, że nie jest pewien, czy w przypadku agresji Rosji wobec członka NATO artykuł 5 zostałby uruchomiony – dodaje.

W 1997 roku prezydenci Ukrainy i Rosji podpisali porozumienie „o przyjaźni, współpracy i partnerstwie". Wtedy Leonid Kuczma i Borys Jelcyn zagwarantowali nawzajem nietykalność granic i poszanowanie integralności terytorialnej. Zobowiązania te zostały złamane, gdy wiosną 2014 roku Rosja anektowała Krym, chwilę wcześniej wysyłając tam zielone ludziki, żołnierzy bez oznaczeń. De iure porozumienie obowiązuje do dziś, ponieważ przez żadną ze stron nie zostało oficjalnie wypowiedziane.

Co więcej, w świetle tego porozumienia Ukraina nadal pozostaje „strategicznym partnerem Rosji". Rosyjska Duma chce to zmienić, gdyż według dokumentu półwysep jest nadal częścią Ukrainy.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej