Amerykańska prasa poinformowała, że Pentagon i Departament Stanu opracowały plan dostaw „defensywnej broni” armii ukraińskiej.
Dotychczas to Rosja zaopatrywała donieckich separatystów w broń, sprzęt, informacje wywiadowcze, dowódców i instruktorów. W razie konieczności do akcji wkraczała regularna armia rosyjska (np. w sierpniu 2014 roku pod Iłowajskiem czy w lutym 2015 roku pod Debalcewo) – czemu Kreml oficjalnie i energicznie zaprzecza.
Wyrzutnie nowej generacji
Obecnie duże zdenerwowanie Moskwy wywołała informacja o możliwych dostawach ręcznych wyrzutni przeciwpancernych Javelin i nieznanych bliżej rodzajów amerykańskiej broni przeciwlotniczej oddziałom ukraińskim na froncie w Doniecku.
Według ekspertów wojskowych javeliny – o które Kijów zabiega od 2014 roku – są jednymi z najlepszych na świecie ręcznych pocisków przeciwpancernych. Nigdy jednak nie były używane w walce przeciw czołgom rosyjskim czy pozostałym jeszcze po armii ZSRR. Jedyny raz powstańcy syryjscy w 2016 roku trafili jedną z najnowszych rosyjskich maszyn T-90 ze starszego typu amerykańskiej wyrzutni TOW. Czołg nie został nawet poważnie uszkodzony.
Javelin różni się jednak od innych broni przeciwpancernej tym, że nie uderza wprost w czołg, ale eksploduje nad nim – tam, gdzie pancerz jest najsłabszy. Ale najnowsze rosyjskie czołgi mają nowy rodzaj pancerza o nazwie Relikt, który chroni je również przed atakami z góry.