Korwin-Mikke komentuje w ten sposób słowa Yaakova Nagela, jednego z współpracowników premiera Benjamina Netanjahu, który - mówiąc o wykreśleniu z ustawy o IPN przez polski parlament przepisu mówiącego o sankcjach karnych dla osób, które - wbrew faktom - przypisują narodowi polskiemu odpowiedzialność za zbrodnie popełnione w czasie II wojny światowej przez nazistowskie Niemcy - stwierdził iż "Polska wycofała się z kontrowersyjnych przepisów z podkulonym ogonem", co jest wielkim sukcesem Izraela.

"Nie należało jej uchwalać - a jeśli się uchwaliło, to trzeba było iść w zaparte. Jest to elementarz polityki: do błędu nie wolno się przyznać – bo kto będzie popierał ludzi, którzy robią błędy? Po co nam tacy 'politycy'? Naprawdę chcecie Państwo żyć w kraju rządzonym przez takich ludzi?" - pyta na profilu na Facebooku Korwin-Mikke.

W Izraelu rząd Netanjahu jest przez niektórych krytykowany za porozumienie z Polską ws. ustawy o IPN, które - zdaniem krytyków - mimo wszystko narzuca Izraelowi polską narrację historyczną.

Nowelizację ustawy o IPN oraz wspólną deklarację Benjamina Netanjahu i Mateusza Morawieckiego skrytykował m.in. Instytut Pamięci Męczenników i Bohaterów Holokaustu Yad Vashem.

"Yad Vashem uważa środowy komunikat rządu polskiego o zamiarze zmiany kontrowersyjnego prawa za pozytywne posunięcie i krok we właściwym kierunku" - przekazano. "Uważamy, że właściwą metodą naprawy historycznych zniekształceń i błędnych percepcji historycznych jest prowadzenie działań edukacyjnych i badawczych w sposób wolny i otwarty" - dodał Instytut.