Zybertowicz pytany o antypolski klip amerykańskiej fundacji rodziny Rudermanów, która apeluje o podpisywanie petycji ws. zerwania przez Stany Zjednoczone stosunków dyplomatycznych z Polską, stwierdził, że wygląda on na "jakąś prowokację w ramach wojny informacyjnej".

- Wygląda, jakby ktoś żerując na obecności antypolskich stereotypów w zachodniej opinii publicznej, chciał sprowokować Polaków do gwałtownych, emocjonalnych zachowań, chciał sprowokować Izraelczyków do kolejnego zaostrzania oskarżeń wobec Polski. Musimy być świadomi, że każdy spór, jaki w dzisiejszym świecie toczy się w opinii publicznej, poza swoją naturalną spontanicznością, wiąże się z ryzykiem manipulacji przez tych, którzy są w tle, dysponują pieniędzmi, instrumentami i ludźmi, którzy są niezorientowani, zdezorientowani, którymi jest łatwo manipulować - mówił Zybertowicz.

- Musimy się liczyć (z tym), że różne grupy interesów w różnych krajach będą szukały zastępczej ofiary - dodał profesor. W klipie amerykańskiej fundacji znalazło się stwierdzenie "polski Holokaust", wielokrotnie powtarzane przez aktorów. - Nie możemy się pogodzić z tym, żeby ktokolwiek nas stawiał w jednym szeregu ze zbrodniarzami, którzy fabryki śmierci zbudowali na terenach podbitej Polski. Nie możemy pozwolić, żeby antypolonizm szerzył się. Na szczęście polskie państwo uruchamia kolejne instrumenty przeciwdziałania i jestem przekonany, że chociaż z pewnym opóźnieniem, polskie argumenty dotrą tam, gdzie dotrzeć powinny - mówił prezydencki doradca.

Zybertowicz zastrzegł, że dziś Izrael i Polska "zostały wepchnięte w jakąś straszną matnię, z której nie było dobrego wyjścia – dzisiaj zachowują się tak, jakby chciały wzajemnie rzucać się sobie do gard". - Kolejne warstwy nieporozumień będziemy odsuwać na bok, ale to nie może polegać na tym, że tylko Polacy walą się w piersi, a strona izraelską i światowa diaspora żydowska nie jest świadoma tego, że istnieje zjawisko antypolonizmu - powiedział rozmówca Radia Maryja. Zaapelował tez o wygaszanie emocji i rozmowę o faktach.