We wtorek Rada Ministrów dała zielone światło pierwszym od lat dużym zmianom dotyczącym komorników i egzekucji. Przyjęła dwa projekty: o komornikach sądowych oraz o kosztach komorniczych.
Pod okiem kamery
Pierwszy projekt przewiduje, że czynności egzekucyjne komornik ma wykonywać osobiście, wyjątkowo angażując asesora. Ma też przyjmować sprawy głównie ze swego rewiru. I pozostać w nim, jeśli w danym roku ma 5 tys. spraw. Ma to ostatecznie wyeliminować tzw. hurtownie komornicze. Istotne czynności w terenie komornik ma obowiązkowo nagrywać, a dłużnik otrzyma specjalny, prosty formularz skargi na czynności komornika. Zostanie też wzmocniony nadzór prezesa sądu rejonowego. Będzie mógł m.in. odsunąć komornika naruszającego prawo od wykonywania czynności.
Poważne zmiany dotyczą też opłat egzekucyjnych. Chodzi o duże kwoty, bo liczone od tego, co komornicy ściągają, a rocznie odzyskują 8 mln zł. Dwie stawki, tj. 15 proc. od ściągniętej kwoty i 8 proc. z egzekucji z konta lub pensji, zastąpi jedna: 10 proc. Z tego komornik zatrzyma w zależności od jego wyników od 60 do 99 proc. Od tej kwoty odprowadzi VAT. Reszta zasili budżet państwa. Zmiany mają obowiązywać już od 1 stycznia 2018 r.
Spór o pieniądze
Korporacja komornicza alarmuje, że większość kancelarii może zbankrutować.
– Tu nie chodzi o dochody komorników, ale o funkcjonowanie całego systemu egzekucji. Wyniki raportu firmy doradczej PwC są jednoznaczne – po wprowadzeniu zmian blisko 60 proc. kancelarii zostanie zlikwidowanych, w pierwszej kolejności najmniejsze – ostrzega Rafał Frączek, prezes Krajowej Rady Komorniczej.