Jak informowaliśmy w styczniu, pieniądze ze zbiórek publicznych na KOD trafiały do firmy Mateusza Kijowskiego i jego żony Magdaleny Kijowskiej. Chodzi o faktury na łączną kwotę 91 tys. 143,5 zł. Kijowski mówił, że pieniądze, które trafiły na konto spółki MKM-Studio, nie pochodzą "z puszek", to były darowizny.
W lipcu Kijowski ogłosił, że odchodzi z KOD. "Nie chcę dłużej firmować publicznej aktywności tego Stowarzyszenia" - tłumaczył.
W rozmowie z NaTemat.pl Kijowski mówi o swojej obecnej sytuacji. Kijowski opowiada, że od roku nie może znaleźć pracy.
- Kto zatrudni tego Kijowskiego? Każda firma, z którą współpracowałem w 2016 roku ma kontrolę skarbową. Każdy klient indywidualny jest wzywany do Urzędu Skarbowego. Komu są potrzebne takie kłopoty? - powiedział.
- Żyję dzięki wsparciu rodziny i przyjaciół. Czasami ktoś mi przywozi zakupy spożywcze. Dziś spotykam się ze znajomymi, zapraszają mnie na obiad - dodał.