Kilkanaście dni temu "Rzeczpospolita" ujawniła, że firma należąca do Kijowskiego i jego żony otrzymała co najmniej 90 tysięcy złotych (jak się potem okazało suma ta była wyższa i wyniosła co najmniej 120 tysięcy złotych) za świadczenie usług informatycznych na rzecz Komitetu. Przed ujawnieniem tych informacji Kijowski zapewniał, że w KOD działa społecznie.
Po ujawnieniu tych informacji część działaczy KOD zaczęła domagać się ustąpienia Kijowskiego.
Lider KOD postanowił odpowiedzieć krytykom na Facebooku. Przyznał, że "KOD jest w kryzysie" i "podlega zmasowanemu atakowi". Powodem tego jest, jak ocenił Kijowski, pokazanie przez organizację swojej siły.
"Pewnie większość z Was pamięta, że w czasach słusznie minionych komunistyczna władza najchętniej sięgała po kompromitację, kiedy walczyła z przeciwnikami. A skompromitować w Polsce najłatwiej za pomocą skandalu obyczajowego albo finansowego. Już obu tych metod spróbowano wobec mnie, aby osłabić KOD" - zaznacza następnie.
Kijowski przekonuje, że zamieszanie wokół jego osoby to "precyzyjnie ułożony plan". "Kiedy w pierwszych dniach z dosyć powszechnie znanych informacji zrobiono sensację i niespodziewanie ujawniono 'aferę', byłem spokojny, że szybko to wyjaśnię. Jednak złożono wobec mnie doniesienie do prokuratury, co znacznie skomplikowało możliwość wyjaśniania tej sprawy. No i każdy kolejny cios zajmował uwagę i czas, uniemożliwiając podjęcie rzetelnych wyjaśnień" - tłumaczy. Po czym zapewnia, że mimo to "szykuje informacje, która pozwoli wyrobić sobie własne zdanie" na temat ostatnich publikacji dotyczących Kijowskiego.