I deweloperzy nowych obiektów handlowych, i właściciele już istniejących nie mogą spać spokojnie. Także inwestorzy zawiesili negocjowane transakcje portfelowe, czekając na rozwój wydarzeń w Polsce. Bo jak planować zwroty z inwestycji, kiedy nie wiadomo, jak na prognozowany dochód wpłyną zmiany w prawie. To one wzbudzają niepokój na rynku. Branża obawia się konsekwencji podatku od handlu detalicznego oraz ustawy zakazującej handlu w niedzielę.
Kodeks, nie zakaz
Polska Rada Centrów Handlowych zainicjowała w miniony weekend ogólnopolską akcję „Tak dla otwartych niedziel". Od 19 do 20 listopada w 50 centrach handlowych zbierane były podpisy pod petycją do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, aby nie likwidować niedzielnego handlu. W ciągu dwóch dni podpisało się w tej sprawie 75 tysięcy osób.
– Firmy martwi też zapowiadane wprowadzenie podatku handlowego, zbliżonego do wersji węgierskiej. Z tym jednak, że na Węgrzech podatek od handlu wynosi 0,1 proc. od obrotu, a w Polsce propozycje mówią o 1–1,5 proc. od obrotów. Dla wielu sieci podatek tej wysokości może to być zabójczy – uważa Radosław Knap, dyrektor generalny Polskiej Rady Centrów Handlowych.
Inna kwestia, która równie mocno niepokoi branżę, to wspomniana próba ograniczenia handlu w niedziele. – Bardzo wielu Polaków chce niedziel handlowych, i są to zarówno głosy klientów, jak i najemców galerii. Kwestie związane z pracą w niedziele powinny być załatwione poprzez kodeks pracy, a nie całkowity zakaz handlu – podkreśla Radosław Knap. – Poza tym trend w Europie jest inny niż przedstawiane jest to w Polsce: osiem krajów zliberalizowało zakazy handlu w niedziele. W 19 – w ogóle ich nie ma.