Trzypiętrowy dom utrzymany był w stylu eklektycznym, z dominującymi elementami neorenesansowymi. Niestety, autor projektu pozostaje dzisiaj nieznany – większość archiwalnych dokumentów dotyczących Warszawy uległa zniszczeniu w czasie II wojny światowej. Jednak doskonałe rozplanowanie budynku, smak estetyczny w zdobieniach frontowej elewacji oraz dobry gust przy doborze detali świadczą o niezaprzeczalnym talencie anonimowego twórcy. Obecnie dziewiętnastowieczna kamienica znajduje się na tyłach Marszałkowskiej Dzielnicy Mieszkaniowej (MDM) i jest jednym z niewielu świadectw dawnego biegu ulicy Koszykowej.
Dom Henryka Kocha miał dwie reprezentacyjne klatki frontowe od Koszykowej i od ówczesnej ulicy Piusa XI oraz dwie skromne klatki służbowe. Schody i podesty na reprezentacyjnych klatkach wykonano z drewna wysokiej jakości, podobnie jak drzwi i okna. Żeliwne balustrady ozdabiające główne klatki zostały wykute przez dziewiętnastowiecznych rzemieślników-artystów. Na suficie reprezentacyjnej klatki schodowej przetrwały charakterystyczne rozety i sztukaterie wykonane w stiuku. W przejściu bramnym podczas prac konserwatorskich odkryto polichromię z czasu powstania kamienicy. Zabytkowa brama do dziś posiada autentyczny dziewiętnastowieczny mechanizm zamykania na klucz.
Luksusowy charakter
Dużym atutem wybudowanego z rozmachem domu kupca była doskonała lokalizacja. „Gdyby na planie Warszawy wetknąć nóżkę cyrkla w ulicę Koszykową, to zakreślony obwód objąłby dokładnie całą stolicę. Istnieje niewątpliwie coś w rodzaju serca miasta. Budowniczowie wiedzieli dobrze, gdzie lokują swoje pieniądze i nadzieje" – uważa Jerzy Kasprzycki, varsavianista starej daty. Ulica Koszykowa swoją aktualną nazwę uzyskała dopiero w 1885 roku. Wcześniej, od ok. 1770 roku, nazywano ją Koszyki – została wytyczona w XVIII wieku wraz z siecią ulic Osi Stanisławowskiej będącej oryginalnym zamysłem urbanistycznym króla Stanisława Augusta Poniatowskiego – wzorowanym na układach przestrzennych miast Francji. Oś miała łączyć poprzez układ placów miejskich Warszawę z królewską posiadłością w Ujazdowie.
Standard apartamentów w neorenesansowej kamienicy na Koszykowej – jak na tamte czasy – był bardzo wysoki. W mieszkaniach istniały toalety. W 1890 roku zaledwie 34 proc. nieruchomości w stolicy posiadało wodociągi, a tylko 6 proc. było skanalizowanych. Problemem było przeludnienie miasta. „Warszawa drugiej połowy XIX wieku należała do najbardziej przeludnionych miast europejskich. Najbardziej przeludnione izby znajdujące się w suterenach, na poddaszach zamieszkiwane były przez proletariuszy i ubogą młodzież studiującą" – przypomina Marian Drozdowski, autor „Historii Warszawy". Na tym tle kamienica Kocha może być uznawana za budynek o charakterze luksusowym – jej mieszkańcami byli przedstawiciele wolnych zawodów, pracownicy administracji oraz bogata burżuazja warszawska, zwykle posiadający służbę domową.
W lipcu 1926 roku na wspólnym podwórzu kamienicy przy Koszykowej 49 i 47 powstała – z inicjatywy cukiernika Mieczysława Pągowskiego – menażeria dostępna dla szerokiej publiczności. Do tej pory menażerie prezentujące egzotyczne zwierzęta były organizowane przede wszystkim na dworach królewskich i w ogrodach pałacowych. Pan Pągowski postanowił jednak urządzić mały ogród zoologiczny w warunkach bardziej demokratycznych. W ciągu pierwszych siedmiu tygodni miejski zwierzyniec przy Koszykowej odwiedził tłum 24 tys. gości. Niestety, menażeria wkrótce spłonęła, prawdopodobnie na skutek niedbalstwa dozorcy. Po mieście krążyła wtedy dowcipna fraszka: „jak psy bezpańskie zginęły monstra te afrykańskie". Ocalałe z pożogi zwierzęta przeniesiono na plac przy al. 3 Maja, a dwa lata później na Pragę, traktując je jako jeden z zalążków ogrodu zoologicznego otwartego 11 marca 1928 roku.