Przyciąganie ludzi to nasze główne zadanie

To proste: trzeba się ciągle dostosowywać i mieć pomysły. Centrum handlowe to nie żaden high-tech tylko no-tech. Rób to, co na świecie robione jest dobrze, nie rób tego, co się nie sprawdziło - mówi Yoram Reshef, dyrektor generalny Centrum Handlowego Blue City.

Publikacja: 29.06.2018 02:21

Przyciąganie ludzi to nasze główne zadanie

Foto: materiały prasowe

Rz: Rozwój handlu w internecie, zakaz handlu w niedzielę, nowe, duże galerie otwierające się w stolicy – jak radzić sobie w tych czasach?

Yoram Reshef, dyrektor generalny Centrum Handlowego Blue City: To proste: trzeba się ciągle dostosowywać i mieć pomysły. Centrum handlowe to nie żaden high-tech tylko no-tech. Rób to, co na świecie robione jest dobrze, nie rób tego, co się nie sprawdziło. Naszym zadaniem jako zarządcy jest to, co zawsze: robić wszystko, by przyciągać do centrum ludzi. Teraz zwłaszcza w niedziele. Konkurencja jest ogromna i sklepy nie ustawiają się w kolejce do galerii, ale to galerie muszą zabiegać o sklepy. Powszechnie oczekiwany jest fit-out, a to są wielkie koszty.

To w jaki sposób dostosowujecie się do wyzwań?

Pod koniec roku Blue City będzie zupełnie innym obiektem. Chyba nikt w takiej skali nie dokonywał przebudowy i rozbudowy działającego obiektu handlowego – w naszym przypadku to prawie 22 tys. mkw. Będziemy mieć jeden z pierwszych na świecie sklepów IKEA w centrum handlowym, pierwszy i największy w Polsce klub fitness Fit/One oraz pierwsze w Warszawie najnowocześniejsze kino sieci Helios. Przebudowujemy prowadzoną przez nas jedną z największych sal zabaw w Warszawie Inca Play, przybędzie też trzecia na świecie sala TEPfactor, by także starsze dzieci, za duże na Inca Play, znalazły rozrywkę. Otwieramy dwie restauracje z obsługą kelnerską. Naszą przewagą jest to, że mamy dodatkowe piętra, które możemy zagospodarować na rozrywkę. Trzeba mieć świadomość, że tego rodzaju najemcy nie płacą takich czynszów jak sklepy, ale są niezbędni. Same sklepy nie przyciągną do nas klientów z innych części Warszawy, gdzie działają inne galerie. Ale możemy wygrać ofertą rozrywkową – dzieci będą chciały skorzystać z atrakcji, których nie ma nigdzie indziej i przyciągną do nas rodziców.

Z jakimi nakładami wiążą się te prace i skąd pochodzi finansowanie?

Rozbudowa kosztuje dużo, a finansowanie pochodzi głównie z pozyskanego kilka lat temu kredytu od konsorcjum banków w wysokości 185 mln euro (według obecnego kursu niemal 800 mln zł – red.). Trzeba również podkreślić, że właściciele Blue City zdecydowali o przeznaczaniu zysków osiąganych przez galerię na kolejne inwestycje.

Czy macie szacunki, jak niedzielny zakaz przełożył się na liczbę odwiedzin i obroty?

W I półroczu liczba odwiedzających spadła – nie za dużo, ale spadła. Jednak wynika to nie tylko z zakazu handlu, ale kumulacji świąt, długich weekendów. Dlatego bardziej miarodajne będą wyniki za II półrocze. Liczymy, że w przyszłym roku, dzięki prowadzonym inwestycjom, wskaźnik odwiedzin u nas będzie mocno rósł. Jako zarządcy, robimy wszystko, żeby przyciągać ludzi do centrum, ale to od właścicieli sklepów zależy, czy to wykorzystają. Myślę, że wszyscy musimy się pogodzić z faktem, że zarobek będzie mniejszy. Takie są realia. Trudno mi zrozumieć sens i formułę przepisu o ograniczeniu handlu w niedzielę, trudno mi wytłumaczyć to kolegom z zagranicy. Dlaczego obsługa centrum rozrywki może pracować w niedzielę, a w sklepach nie może? Duże obiekty w aglomeracjach sobie poradzą, nie wiem jednak jak przeżyją centra w mniejszych miastach.

Duże galerie handlowe zazwyczaj są częścią zdywersyfikowanych portfeli firm zarządzających nieruchomościami komercyjnymi. Wy kontrolujecie jedynie Blue City – czy to bardziej przewaga, czy słabość?

Jesteśmy jedynym prywatnym centrum handlowym. Nie jesteśmy korporacją, dzięki czemu podejmowanie decyzji jest błyskawiczne – z korzyścią dla nas i dla najemców. Dla naszych właścicieli inwestycja w galerię była lokatą wolnych środków, więc nie odczuwamy presji z ich strony. Poza tym prowadzimy inwestycje biurowe. Niedawno oddaliśmy biurowiec Villa Metro Business House blisko stacji metra Wilanowska o powierzchni 11 tys. mkw. Chcielibyśmy kupić sąsiedni budynek, mamy pomysł, ale jest on objęty roszczeniami.

Jak radzi sobie Blue Office – biurowa część Blue City – po tym, jak rok temu wyprowadził się Raiffeisen Polbank zwalniając 8 tys. mkw.?

Przyznaję, że ostatni rok był dla części biurowej trudniejszy niż dla handlowej. Rok temu mieliśmy 13 tys. mkw. powierzchni niewynajętej, dziś – po ciężkiej pracy – to już tylko 1,7 tys. mkw. Zdecydowaliśmy, że nie będziemy za wszelką cenę szukać najemcy na tę część, bo konkurencja jest duża i oczekiwania wobec fit-outu są ogromne. Zajmiemy się tym w przyszłym roku. Blue Office to ważny element Blue City – 3 tys. pracujących tu osób to ważna baza klientów dla centrum handlowego.

Czy planujecie kolejne inwestycje w Polsce?

Cały czas szukamy okazji inwestycyjnych w Warszawie. Interesuje nas tylko stolica, zwłaszcza projekty trudne. Nie jest tajemnicą, że chcielibyśmy kupić jedno z centrów handlowych.

Wciąż mamy możliwość rozwijania Blue City, przede wszystkim 10 tys. mkw. dachu nad parkingiem naziemnym. Miały tam powstać kina, ale napotkaliśmy na przeszkody administracyjne. Wciąż analizujemy, co tam może powstać – myśleliśmy m.in. o akademikach, ale pomysłów jest więcej.

CV

Yoram Reshef biznesem zajął się po służbie w izraelskiej armii, z której na emeryturę odchodził w stopniu pułkownika. W Polsce pojawił się dwie dekady temu jako dyrektor generalny Asbudu. Później dla GTC tworzył Galerię Mokotów. W 2002 r. przejął nadzór nad budową i zarządzaniem Blue City. Absolwent ekonomii i zarządzania Uniwersytetu Bar-llan w Izraelu.

Rz: Rozwój handlu w internecie, zakaz handlu w niedzielę, nowe, duże galerie otwierające się w stolicy – jak radzić sobie w tych czasach?

Yoram Reshef, dyrektor generalny Centrum Handlowego Blue City: To proste: trzeba się ciągle dostosowywać i mieć pomysły. Centrum handlowe to nie żaden high-tech tylko no-tech. Rób to, co na świecie robione jest dobrze, nie rób tego, co się nie sprawdziło. Naszym zadaniem jako zarządcy jest to, co zawsze: robić wszystko, by przyciągać do centrum ludzi. Teraz zwłaszcza w niedziele. Konkurencja jest ogromna i sklepy nie ustawiają się w kolejce do galerii, ale to galerie muszą zabiegać o sklepy. Powszechnie oczekiwany jest fit-out, a to są wielkie koszty.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Rząd przyjął program tanich kredytów. Klienci już rezerwują odpowiednie mieszkania
Nieruchomości
Wielki recykling budynków nabiera tempa. Troska o środowisko czy o portfel?
Nieruchomości
Opada gorączka, ale nie chęci
Nieruchomości
Klienci czekają w blokach startowych
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Nieruchomości
Kredyty mieszkaniowe: światełko w tunelu